Przeczytaj także
Maciej Bursztein – prezydent Kielc. Widzi Pan to już oczami wyobraźni?
O rany, ale pytanie na początek. Czy ja wyglądam na osobę, której imponują takie tytuły? Pełnienie funkcji publicznych uważam za służbę i ciężką pracę. Owszem jest to nobilitacja, ale głównie dlatego, że funkcję radnego czy prezydenta powierzają nam kielczanie. W moim odczuciu to potężne zobowiązanie, którego podjąłem się już 5 lat temu jako radny, a teraz chcę zrobić kolejny ważny krok.
Pytam, bo nurtuje mnie – dlaczego szef jednej z największych firm w regionie… Ba! Lider jednej z najbardziej rozpoznawalnych marek, w swojej branży w Polsce „Dafi”, chce zamienić wygodny gabinet i dobrą pensję, na pracę w samorządzie? Po co to Panu?
„Po co Ci to” to pytanie pada ostatnio bardzo często (śmiech). Powtarzam się w odpowiedziach, ale to jest prawda. Kielce to mój dom i chcę by nam wszystkim żyło się w nim lepiej. Poza tym kto, jak nie doświadczony menedżer, ma uwolnić potencjał naszego miasta? Myślę, że mieszkańcy są już zmęczeni partyjnymi układankami. Chcą prezydenta, który będzie działał. Skupi się na pozyskiwaniu terenów inwestycyjnych, rozwoju miasta, porządkowaniu budżetu. Chce pokazać, że dobre zarządzanie miastem jest możliwe. To nie jest lot w kosmos. Jeśli wygram podejdę do prezydentury z pokorą, ale i przekonaniem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Tak, jak przez lata, robiłem to w firmie. Kandyduję, bo też żyje w tym mieście i chce je zmienić na lepsze, a nie narzekać z pozycji obserwującego. Lubię działać. Kolejna sprawa to przyszłość moich córek. Ma Pan dzieci?
Jeszcze nie.
Zapewniam Pana, że będzie Pan chciał swoim dzieciom nieba przychylić. Przyszłość Kielc to też przyszłość moich dziewczynek. Czy jako dorosłe kobiety będą chciały zostać w Kielcach? Tego nie wiem, ale wiem, że chcę na tyle wzmocnić potencjał miasta, by było ono wartościową propozycją do planowania w nim życia osobistego i zawodowego.
Ciekawy argument, ale jak zamierza Pan do tego doprowadzić?
Tłumaczyłem to już bardzo dosadnie na konwencji, która odbyła się 2 marca. Swoją drogą bardzo dziękuję mieszkańcom za tak liczne przybycie i wartościową rozmowę o Kielcach. Ale wracając do meritum. Weźmy np. naszą Przyjazną Premię Mieszkaniową. Kielce wyludniają się na potęgę. Tym programem chcemy wesprzeć młodych ludzi, zatrzymać ich w Kielcach. W pierwszym roku koszt realizacji sięgnie 3 mln zł. Czy to dużo? Nie sądzę, biorąc pod uwagę benefity. To będzie pierwszy taki projekt samorządowy w Polsce. Naszym zdaniem przyczyni się on do zdynamizowania rynku mieszkaniowego, a co za tym idzie powstania nowych miejsc pracy. Do tego wpływy podatkowe do budżetu, m.in. z PIT i CIT. Gwarantuję Panu, że każdy punkt programu jest poparty szczegółową analizą. Tym, od lat, zajmują się specjaliści i społecznicy ze Stowarzyszenia Przyjazne Kielce, którzy stratują do Rady Miasta z mojej listy.
A propos, na Waszych listach nie widzę osób związanych z partiami politycznymi. Są przedsiębiorcy, działacze społeczni, pracownicy opieki medycznej, urzędnicy. Pana zdaniem poradzą sobie w nowej roli?
Jestem przekonany, że sobie poradzą. Nasz program tworzyliśmy wspólnie. To efekt setek rozmów, w których wymienialiśmy się doświadczeniami. Niestety słodko gorzkimi. Każdy z nas jeździ po dziurawych drogach, dlatego wśród priorytetów mamy remonty jezdni metodą nakładkową. To osoby z moich list zwracały uwagę, by zająć się utwardzeniem dróg na peryferiach Kielc. Ale znamy też mocne strony naszego miasta. Są to np. tereny zielone, o które trzeba należycie zadbać, turystyka i kultura. Prowadziliśmy konsultacje z seniorami, by poznać ich problemy i móc na nie odpowiedzieć. Rozmawialiśmy właściwe ze wszystkimi środowiskami, by stworzyć program Przyjaznych Kielc, który będzie realny do zrealizowania w czasie kadencji. Dialog to podstawa naszego działania.
To jeszcze na koniec. Jeśli wygra Pan wybory – co będzie głównym motywem tej prezydentury?
Po raz kolejny odwołam się do naszej konwencji, bo te słowa już tam padły. Ludzie, rozwój, gospodarka. Miasto to ludzie i ich potrzeby, na które odpowiedzią w dużej mierze jest gospodarka. Potrzebujemy atrakcyjnych i dobrze płatnych miejsc pracy, potrzebujemy przestrzeni dla młodych, wrażliwości na potrzeby osób z niepełnosprawnościami czy seniorów. Pora też spojrzeć na Kielce jako miasto przyjazne rodzinie. Zadbać o żłobki, przedszkola, szkoły. Chcę by to była prezydentura o tym, że „da się” i że sukces w Kielcach jest możliwy.
Dziękuje za rozmowę.
Bardzo dziękuję i jeśli mogę jeszcze, proszę Państwa, idźcie na wybory. Korzystajcie ze swojego prawa, decydujcie o swoich małych ojczyznach. Ja idę, bo Kielce to zdecydowanie moja bajka!