Polscy szczypiorniści rozpoczęli mistrzostwa Europy od znaczącej porażki z Norwegią – Jestem trochę rozczarowany. Za nami bardzo dobry i obiecujący początek, ale potem sami wyrzuciliśmy się z meczu przez własne błędy – przyznał selekcjoner Marcin Lijewski.

„Biało-czerwoni” zaliczyli obiecujący początek. Po czterech minutach prowadzili 3:0. Były to miłe złego początki. W kolejnych minutach Polacy zaczęli popełniać sporo błędów w ataku. Skandynawowie uruchomili kontratak i wypracowali przewagę. – Wpadliśmy w ślepy zaułek, z którego nie potrafiliśmy się już wygrzebać – skomentował Marcin Lijewski.

W drugiej części Norwegowie bez problemu dochodzili do sytuacji rzutowych. – To klasowy zespół, z którym nie można sobie pozwolić na chwilę słabości. W kolejnych meczach musimy grać przez całe 60 minut tak, jak dziś na początku. Ze szczelną i agresywną obroną. Będziemy analizować nasze błędy, które musimy wyeliminować – wyjaśniał Marcin Lijewski.

– Nie tak układaliśmy sobie w głowach ten mecz. Oprócz przyzwoitych momentów w obronie nie widzę pozytywów z tego spotkania. W ataku popełniliśmy bardzo dużo błędów, momentami brakowało też szczęścia, ale przede wszystkim, grając z takim zespołem jak Norwegia, nie można robić tylu prostych błędów. Rywale niemal wszystkie zamieniali na kontrataki, czym nas “zabili”. W pierwszej połowie przez 15 minut byliśmy w grze, do przerwy straciliśmy pięć bramek, ale początek drugiej części sprawił, że rywale kontrolowali już spotkanie. Jeśli w kolejnych meczach chcemy wygrywać punkty, musimy wznieść się na o wiele wyższy poziom – tłumaczył obrotowy Bartłomiej Bis.

W sobotę Polska zagra ze Słowenią, która w pierwszym spotkaniu pokonała Wyspy Owcze. „Biało-czerwoni” muszą wygrać, aby zachować szansę na awans do drugiej fazy.

fot. Paweł Bejnarowicz/Związek Piłki Ręcznej w Polsce