
Przeczytaj także
Piłkarze ręczni Industrii Kielce po czwartkowej porażce z Barceloną (28:30) i zajmują siódme miejsce w tabeli grupy B Ligi Mistrzów, a ich sytuacja w kontekście awansu do fazy pucharowej jest coraz trudniejsza. – Zostały dwa mecze, będziemy walczyć do końca – zapewnił trener Tałant Dujszebajew.
Wicemistrzowie Polski w stolicy Katalonii zagrali bez chorego Alexa Dujshebaeva i słoweńskiego bramkarza Klemena Ferlina, który podczas poprzedniego spotkania LM z SC Magdeburg doznał kontuzji i czeka go kilkutygodniowa przerwa. Przed meczem kielczanie w starciu z obrońcą trofeum i jednym z głównych kandydatów do zwycięstwa w tej edycji Ligi Mistrzów byli skazywani na pożarcie. Jednak dosyć długo walka była bardzo wyrównana i na przerwę gospodarze schodzili zaledwie z jednobramkowym prowadzeniem. O losach meczu zdecydował początek drugiej połowy, kiedy hiszpańska drużyna odskoczyła na kilka bramek i dowiozła zwycięstwo do końca.
– Doskonale zdawaliśmy sobie sprawę, że będzie to dla nas bardzo trudne spotkanie. Przez wiele minut byliśmy jednak równorzędnym rywalem dla Barcelony. Dziękuję drużynie za walkę, bo walczyła do samego końca i starała się odwrócić losy spotkania. Powalczyliśmy, ale niestety nie przyniosło to nam żadnych punktów – podkreślił trener Industrii.
Po raz pierwszy w tym sezonie w meczu Ligi Mistrzów wystąpili Szymon Sićko i Hassan Kaddah, którzy pod koniec ubiegłego roku wrócili do gry po ciężkich kontuzjach. Obaj zdobyli po cztery bramki. Egipcjanin imponował rzutami z drugiej linii i potwierdził, że jeśli tylko jest zdrowy, drzemią w nim ogromne możliwości.
– Ich występ to jeden z plusów tego przegranego spotkania. Bardzo się cieszę z ich powrotu, bo wrócili po długiej przerwie, a to nigdy nie jest łatwe. Muszą się jeszcze zgrać się z drużyną. Liczę, że krok po kroku będą dochodzić do swojej optymalnej dyspozycji – zaznaczył Dujszebajew.
Po środowym remisie norweskiego Kolstad w Zagrzebiu kielczanie spadli na siódme miejsce w tabeli grupy B, a sześć drużyn będzie kontynuować rywalizację w fazie pucharowej.
– Pozostały nam jeszcze dwa spotkania – z Nantes u siebie i na wyjeździe z Zagrzebiem. Oba musimy wygrać. Na pewno się nie poddamy, będziemy walczyć do końca – zapowiedział kirgiski szkoleniowiec.
W następnej kolejce (26 lutego) kielecki zespół zagra we własnej hali z francuskim HBC Nantes.