Industria Kielce rozegrała najlepszy mecz od dłuższego czasu. Była o krok od pokonania Aalborga. W kluczowym momencie skiepściła jednak sprawę i spotkanie zakończyło się remisem 32:32. – Na pewno zrobiliśmy krok do przodu – przyznał trener Tałant Dujszebajew.

Kielczanie znakomicie walczyli od pierwszej do ostatniej minuty. W końcówce mieli inicjatywę wynikową. 10 sekund przed końcem Tałant Dujszebajew wziął czas. Udało się rozprowadzić akcję do Arcioma Karalioka, który chciał przelobować Niklasa Landina. Doświadczony bramkarz uruchomił kontrę, którą tuż przed syreną wykończył Buster Juul. – Wyszło, co wyszło w ostatniej akcji. Arciom nie rzucił, ale mogliśmy też nie dopuścić do szybkiej odpowiedzi. Możemy gdybać. Jest co jest. Na pewno możemy być zadowoleni z remisu, ale nie z tego, że nie wygraliśmy. Mecz był bardzo dobry z naszej strony. Wytrzymaliśmy taktycznie i technicznie na tle niezwykle trudnego przeciwnika. Aby szczęście było po naszej stronie w drugiej części sezonu. Patrzę na wszystko pozytywnie. Zrobiliśmy krok do przodu – tłumaczył trener kieleckiego zespołu.

Kibice w Hali Legionów obejrzeli najlepszy mecz od dłuższego czasu. Było to słychać w skali ich dopingu. – My byliśmy winni tego, że w hali w poprzednich meczach nie było aż tak fantastycznej atmosfery. To kwestia wyników. Oczywiście, z tego jednego spotkania nie będziemy robić fajerwerków – wyjaśniał Tałant Dujszebajew, który przyznał, że ten punkt przybliża jego podopiecznych do wyjścia z grupy.

– Dla mnie najważniejszy był mecz w Bukareszcie. Teraz tym kluczowym jest rewanż z Dinamem. Pojedziemy walczyć do Aalborga, ale klucz do wyjścia z grupy jest gdzieś indziej. Dzięki temu punktowi jesteśmy zdecydowanie bliżej. Jeśli wygramy z Rumunami, to będziemy praktycznie pewni swojego celu. Myślę, że na marzec i inne kluczowe miesiące będziemy jeszcze mocniejszym zespołem – zakończył.

Industria Kielce zagra w Aalborgu w przyszłą środę. Wcześniej, bo w najbliższą sobotę, czeka ją domowy pojedynek z Azotami Puławy.