Po przegranym spotkaniu z Orlenem Wisłą Płock w język nie gryzł się Tałant Dujszebajew. – My nie będziemy pisać pism i grozić sądem. Nawet, jak przegrywamy w taki sposób – powiedział szkoleniowiec mistrza Polski.
Industria Kielce uległa odwiecznemu rywalowi 28:29. Tym samym dobiegła końca jej seria 189 ligowych meczów z rzędu bez porażki w Hali Legionów. „Żółto-biało-niebiescy” przegrywali już 17:23, ale w końcówce zaliczyli pogoń. Doprowadzili do remisu 28:28, ale ostatnie słowo należało do Michała Daszka.
Spotkanie trwało bardzo długo. Było raz za razem przerywane. Dużo do powiedzenia mieli sędziowie Michał Fabryczny i Jakub Rawicki, a jeszcze więcej delegaci Joanna Brehmer i Marek Góralczyk.
– Wszyscy widzieliście mecz. Gratulacje dla moich chłopaków, że nie załamali rąk. Mimo tego, co działo się na boisku. Przegrywaliśmy już sześcioma golami, ale doszliśmy do remisu. Przegraliśmy. Okej. My nie będziemy pisać pism, grozić sądem. Nawet jak przegrywamy w taki sposób, nie gadamy. Walczymy dalej – tłumaczył Tałant Dujszebajew.
Liczne kary, cztery czerwone kartki, sporo dyskusji. To wszystko negatywnie wpłynęło na tempo gry.
– Błędy były w dwie strony. Ten wynik nie świadczy o tym, że oni grali dużo lepiej. Oni mieli jednak jakąś pomoc. No, ale nie wiedziałem jaką… Chociaż wiem, że za takie słowa związek będzie mnie karał. Demokracja jest tylko w jedną stronę – mówił szkoleniowiec Industrii.
– Sędziowie i stolik pozwolili na taką grę od początku. Później każdy gra na tyle, na ile ma pozwolenie. Oczywiście, graliśmy przeciwko dobrej drużynie, ale muszę trzymać język za zębami – uzupełniał.
Trener został zapytany również o wprowadzenie systemu VAR. – Byłoby fajnie – odparł.