Przeczytaj także
– Każdy mecz to inna historia, moment sezonu, podejście, ale też liczba kontuzji. W czwartek jedziemy nie tylko walczyć, ale zdobyć dwa punkty – mówi Tałant Dujszebajew, przed meczem z Magdeburgiem w czwartej kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów.
Po trzech seriach sytuacja w grupie B jest arcyciekawa. Każda z drużyn ma na koncie co najmniej dwa punkty. Takim dorobkiem legitymuje się Industria Kielce. Magdeburg ma „oczko” więcej. Zespół Benneta Wiegerta zaczął rywalizacją od porażki w Segedynie (29:31), następnie ograł u siebie Kolstad (33:25), a ostatnio zremisował w Aalborgu 33:33.
Mistrzowie Niemiec nie mieli ostatnio czasu na odpoczynek od grania na najwyższym poziomie. W poprzednim tygodniu rywalizowali w klubowych mistrzostwach świata w Egipcie, gdzie rozegrali cztery mecze. Po trzech latach kolejnych triumfów tym razem musieli uznać wyższość rywala. W finale po dogrywce ograło ich Veszprem 34:33. W półfinale „Gladiatorzy” stoczyli zacięty bój z egipskim Al Ahly, wygrali 28:24.
Magdeburg nie ma czasu na spokojne, kilkudniowe przygotowanie do meczu z Kielcami. W poniedziałek rozegrał ligowy, domowy pojedynek z Goppingen. Wygrał 31:24. – Każdy wie, co to jest Bundesliga. To są zawodnicy przyzwyczajeni do gry, co dwa dni. Mają szeroki skład i bardzo dużo doświadczenia. Będą gotowi też na spotkanie z nami. Jesteśmy w takiej grupie, gdzie każdy punkt jest na wagę złota – tłumaczy Tałant Dujszebajew.
Szkoleniowiec przyznaje, że zmęczenie po klubowych mistrzostwach świata jest wkalkulowane w ryzyko. – To część sportowego życia, jeśli klub chce być na wysokim poziomie. Wszyscy cieszmy się, kiedy gramy mistrzostwa świata. Musimy doceniać, dlaczego je gramy. Kiedy wygrywasz, to jest okej. Zawodnicy mają coraz więcej meczów. W piłce nożnej słyszymy coraz większe narzekanie na terminarz. U nas od dawna podnosimy takie głosy. Jeśli chcielibyśmy coś zmienić, to wówczas musielibyśmy z tego zrezygnować – tłumaczy szkoleniowiec z Kirgistanu.
W ostatnich latach Magdeburg odnosi duże sukcesy. W poprzednim sezonie zdobył dublet na krajowym podwórku. Dwa lata temu sięgnął po Ligę Mistrzów, pokonując po dogrywce Industrię Kielce. Ostatnio znów zagrał w Final4, do którego dostał się po dramatycznym dwumeczu z zespołem Tałanta Dujszebajewa, który rozstrzygnęły rzuty karne.
– Gratulacje dla tego zespołu za to, co robią w ostatnich pięciu, sześciu latach. Ich schemat gry jest bardzo jasny. Podpisują zawodników o podobnej specyfice, talencie gry na jeden, o określonej mocy rzutowej. Każdy z nich gra w obronie – chwali rywala Tałant Dujszebajew.
Magdeburg gra w przewidywalny sposób dla rywali. Każdy z ich rozgrywających potrafi jednak cały czas ponawiać ataki jeden na jeden, co wymaga dużej dyscypliny od każdego z obrońców.
– W meczach z nimi jest bardzo łatwo i bardzo trudno. Nie musisz za dużo myśleć, ale bardzo ciężko ich zatrzymać. Oni przypominają mi Rhein-Neckar Loewen sprzed kilku lat, chociaż styl jest nieco inny. Wykonują z łatwością dwie, trzy rzeczy, ale z tego potrafią robić niesamowite wyniki. To fajny zespół do oglądania, ale trudny do zatrzymania – wyjaśnia szkoleniowiec mistrza Polski.
W Magdeburgu latem doszło do jednej ważnej zmiany. Z powodu kontuzji na kilka miesięcy wypadł świetny szwedzki rozgrywający Felix Claar. Zastąpił go Manuel Zehnder. 24-letni Szwajcar przed rokiem sięgnął po koronę króla strzelców Bundesligi w barwach Erlangen.
– Nie jest łatwo zaadaptować się do gry w nowym zespole. Mecz z Al Ahly pokazał, że jest na wysokim poziomie i zaczyna wszystko łapać krok po kroku. On ma bardzo duże umiejętności, aby stanowić o ich sile – przekonuje szkoleniowiec Industrii Kielce.
Przed „żółto-biało-niebieskimi” bardzo intensywny czas. Trzy dni po spotkaniu z Magdeburgiem czeka ich ligowy pojedynek z Orlenem Wisłą w Płocku, a w przyszłym tygodniu ciężki wyjazd do Kolstad. Tałant Dujszebajew przyznaje, że w tym momencie kluczowa jest rywalizacja w Lidze Mistrzów.
– Kiedy masz play-offy, to ułatwia ci życie. Nie jestem ich zwolennikiem. Byłym bardzo zdenerwowany, gdybyśmy w tym momencie grali sezon regularny, bo jechalibyśmy tam w okrojonym składzie. W poprzednim sezonie wygraliśmy u nich, ale później graliśmy bez Michała Olejniczaka i Tomka Gębali. Za kilka miesięcy będzie z nami już Szymon Sićko. Teraz jestem spokojny. Perspektywa takiego meczu daje relaks. Teraz dużo ważniejsze jest wyjście z grupy Ligi Mistrzów. Jedziemy do Magdeburga. Później mamy Kolstad. Wiemy, jaką mamy grupę. Możemy być jeszcze drudzy, ale też nie wyjść dalej. Na razie nie patrzę na polską ligę. Liczy się Magdeburg, a później zobaczymy, co będzie przed wyjazdem do Norwegii. Z doświadczenia wiem, że najważniejsza jest cierpliwość. Oby wszyscy kontuzjowani doszli do nas na koniec marca, kwiecień i maj. Tam wszystko będzie się rozstrzygało. Najlepsze przed nami. Wszystko jest super, a będzie jeszcze lepiej kwituje trener 20-krotnego mistrza Polski.
Czwartkowy mecz w Magdeburgu rozpocznie się o godz. 20.45. Na pewno nie zagra w nim Benoit Kounkoud. Pod znakiem zapytania stoją występy Igora Karacicia i Theo Monara.