Industria Kielce zrobiła potężny – być może najważniejszy krok – w stronę fazy pucharowej Ligi Mistrzów. W środę, po niezwykle emocjonującym spotkaniu, pokonała w Hali Legionów Dinamo Bukareszt 34:32. – Z nami nigdy nie ma na spokojnie – żartował Alex Dujszebajew.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa zaczęli bardzo dobrze. Prowadzili pięcioma golami. Na przerwę schodzili przy wyniku 21:19. W drugiej odsłonie zawodzili w ataku. Rywale odrobili straty i wyszli na prowadzenie 29:26. W ostatnich dziesięciu minutach gospodarze ponownie przechylili szalę na swoją stronę. Bohaterami zostali Klemen Ferlin i Piotr Jarosiewicz. Pierwszy bronił ważne piłki, drugi był nieomylny przy rzutach karnych. – Dlaczego tak weszliśmy w drugą połowę? W pierwszej za dobrze zagraliśmy w ataku pozycyjnym. W obronie nam brakowało. Powiedzieliśmy w szatni, że musimy ją poprawić. Zrobiliśmy to, ale przestaliśmy grać do przodu. Znów zagraliśmy nierówno. Może zabrakło koncentracji, może odpowiedzialności. Mieliśmy plus trzy, a zrobiło się minus dwa. Za taki przebieg meczu możemy mieć pretensje tylko do siebie – wyjaśniał Tałant Dujszebajew, trener kieleckiej drużyny.
Środowy pojedynek był przepełniony emocjami. Jego stawką był awans do fazy pucharowej. Dzięki tej wygranej Industria Kielce ma siedem punktów – o pięć więcej od swojego rywala. Do tego legitymuje się lepszym bilansem bezpośrednich meczów. – To było ciężkie spotkanie pod względem mentalnym. Podobne do tego, które graliśmy w Zagrzebiu. Tam też prowadziliśmy czwórką, piątką, a nawet przegrywaliśmy, ale wygraliśmy. Teraz mieliśmy to samo. Możemy pogratulować naszym rywalom. To dużo lepszy zespół niż wielu myśli. Zwycięstwo z Nantes dało im poczucie, że mogą walczyć. Wytrzymaliśmy presję. Wydaje mi się, że dzięki temu na 99 procent mamy awans. Oczywiście, jeszcze niematematycznie. Patrzymy do przodu. Teraz mamy szansę przeskoczyć Nantes. Wiemy, że będzie trudno. W domu dostaliśmy od nich lanie. Dopóki jest szansa, będziemy walczyć o jak najwyższe miejsce – wyjaśniał szkoleniowiec kieleckiego klubu, który unikał indywidualnych pochwał.
– Po dobrym meczu podnosicie nas w górę, po słabym krytykujecie. Stąpamy twardo po ziemi. Nie jesteśmy na tyle dobrzy, ale też nie na tyle źli. Gratulacje dla kibiców i chłopaków. Razem odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo. Gdybyśmy przegrali, to pewnie zimę spędzilibyśmy na siódmym miejscu – skwitował szkoleniowiec kieleckiego klubu.
W podobnym tonie wypowiadał się również Alex Dujszebajew. – Z nami nie ma na spokojnie. Dinamo to zespół na bardzo wysokim poziomie. Jeśli trochę się rozluźnisz, za mocno pomyślisz o swojej przewadze, to oni od razu doskoczą. Zagraliśmy super pierwszą połowę w ataku, ale nie na tyle w obronie. W drugiej poprawiliśmy defensywę, ale za dużo błędów zrobiliśmy pod bramką przeciwnika. Mieliśmy problem ze skutecznością. Po przerwie nie utrzymaliśmy rytmu. Najważniejsze, że byliśmy poprawić głowę. Przegrywając trzema golami pokazaliśmy charakter – tłumaczył kapitan Industrii Kielce.







