Przeczytaj także
– Aalborg dominował od pierwszej do ostatniej minuty. Bez wątpienia, zasłużenie wygrali to spotkanie – powiedział Tałant Dujszebajew, trener Industrii Kielce po przegranej z mistrzem Danii w Hali Legionów.
„Żółto-biało-niebiescy” zagrali słabe spotkanie i przegrali 28:35. Kielczanie blado wypadli w ataku. Długimi momentami z trudem dochodzili do czystych sytuacji. Jeśli to robili, to przegrywali pojedynki z dobrze dysponowanym tego wieczoru Fabianem Norstenem. Szwed odbił 15 piłek. Bramkarze gospodarzy zatrzymali tylko pięć rzutów. – Chciałbym, żeby po naszej stronie było 15 obron. Takie jest życie. Chyba za dużo energii straciliśmy w ostatnich siedmiu dniach, gdzie mieliśmy trzy mecze na wyjeździe. Myślałem, że w domu, z naszymi kibicami, będzie lepiej – wyjaśniał Tałant Dujszebajew.
– Zmęczenie, wszystko… nie wiem, co powiedzieć. W ostatnich spotkaniach z każdego bramkarza robimy mistrza świata i olimpijskiego. U nas jest odwrotnie. Rywale odbijają po 12-14 rzutów. Co jest na treningach… Nie, nie chcę powiedzieć tego, co mam w głowie. Przegraliśmy i do widzenia. Boli mnie to, że przegraliśmy dwa spotkania z rzędu w domu – tłumaczył szkoleniowiec kieleckiego klubu.
Aalborg zapracował na cenne dwa punkty bardzo solidną i skuteczną grą. Kielczanie mieli szansę, aby złapać z nimi kontakt w drugiej połowie, ale zawodziła ich skuteczność.
– Aalborg miał kontrolę od początku do końca. Mieliśmy momenty, gdzie mogliśmy ich złapać, ale wtedy przytrafiały nam się dwie minuty albo nie rzucaliśmy goli. Nie było możliwości, aby nawiązać równorzędną walkę. Nikt nie zagrał swojego meczu. Nie ma na co zwalić, bo nic nam nie zafunkcjonowało. Aalborg zagrał skuteczną piłkę ręczną i to jest najważniejsze w odniesieniu zwycięstwa, nie musi być „wow” dla widowiska – przekonywał Arkadiusz Moryto.
W niedzielę Industria Kielce zagra ze Śląskiem we Wrocławiu. W przyszłą środę na wyjeździe zmierzy się z OTP-Bank Pickiem Szeged.