Przeczytaj także
Szczypiorniści Industrii Kielce wygrali pierwszy mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów z Magdeburgiem 27:26. – Możemy cieszyć się, że stworzyliśmy fantastyczne widowisko. Jestem jednak niezadowolony. Mamy bardzo zły wynik przed rewanżem – powiedział Tałant Dujszebajew, trener kieleckiego zespołu.
Najważniejsza informacja po meczu jest jednak taka, że uraz kolana Michała Olejniczaka z końcówki może wykluczyć go na krótszy okres. Jego kolano wygięło się w nienaturalny sposób, ale najprawdopodobniej nie doszło do zerwania więzadeł krzyżowych przednich. Cała jest również łękotka. W czwartek zawodnik przejdzie badania. – Po badaniu pobieżnym wygląda to zaskakująco dobrze, ale chciałbym powstrzymać przed optymizmem. Przed nami noc. Wszystko może się wydarzyć. Wyglądało to źle, ale mam nadzieję, że skończy się bardzo dobrze dla Michała – powiedział Tomasz Mgłosiek, fizjoterapeuta kieleckiego klubu.
Kielczanie zaczęli bardzo dobrze, od prowadzenia 4:1. Niestety, wtedy czerwoną kartkę obejrzał Dylan Nahi. Oba zespoły stworzyły kapitalne widowisko, zakończone skromnym zwycięstwem gospodarzy.
– Możemy cieszyć się, że stworzyliśmy fantastyczne widowisko. Jestem jednak niezadowolony. Oczekiwałem trochę więcej od mojego zespołu. Nie chcę narzekać, bo pierwszym odpowiedzialnym za to jestem ja. W obronie było w miarę dobrze, ale w ataku pozycyjnym było bardzo źle – zaskoczył po meczu Tałant Dujszebajew.
Kielczanie bardzo dobrze bronili, ale w ataku pozycyjnym notowali błędy. Gra opierała się na indywidualnym kunszcie Alexa Dujszebajewa i Igora Karacicia.
– To moja wina, bo nie ćwiczyliśmy zbyt dużo zagrywek w ataku pozycyjnym. Wynik również jest bardzo zły. Jestem optymistą i wiem, że możemy walczyć. Ale jechać do Magdeburga z jednym golem przewagi? Teraz oni mają 60 do 40 procent szans na awans. Powalczymy. Szkoda, że nie mogliśmy liczyć na Dylana. Jego kartka zmieniła całe ustawienie. Wyprowadziliśmy tylko jedną kontrę. Rywale nie mieli żadnego wykluczenia. Chyba grałem pierwsze takie spotkanie – tłumaczył szkoleniowiec.
Z powodu urazu łydki zabrakło Tomasza Gębali, co również zmieniło plany.
– Przez miesiąc ćwiczyliśmy wysuniętą obronę właśnie z nim. Teraz w ciągu kilku dni trzeba było wszystko zmieniać. Do tego wypadł Dylan, co dało nam kolejną zmianę atak-obrona. Magdeburg to wykorzystał kilka razy. Wszystko przed nami. 40 procent szans na awans, to dalej dużo – wyjaśniał Tałant Dujszebajew, który liczył, że przed rewanżem uda się wypracować kilka bramek zaliczki.
– Liczyłem, że zdobędziemy kilka bramek z kontrataków. Dla nas to bardzo zły wynik. Tutaj nie gramy o punkty, czy do dwóch zwycięstw. Jeśli zagramy tak w ataku w Magdeburgu, to dostaniemy dziesiątką. Musimy to poprawić – zakończył.
– Nie zagraliśmy chyba aż tak bardzo źle. Oczywiście, chcieliśmy trochę więcej. Zabrakło nam paru rzeczy, nad którymi pracowaliśmy. Może trochę szczęścia. Magdeburg to bardzo dobry zespół. To była pierwsza połowa. Mamy jeszcze 60 minut. Czerwona kartka zmieniła praktycznie wszystko. Mieliśmy coś zaplanowane, ale musieliśmy zmieniać. Musieliśmy zareagować. W ataku zabrakło nam kontynuacji. Zgubiliśmy piłki, które dały im szansę na kontry. Nie było źle. Mogliśmy zagrać trochę lepiej. W obronie wykonaliśmy bardzo dobrą pracę – tłumaczył Alex Dujszebajew.
Rewanż w Getec Arenie odbędzie się w przyszłą środę o godz. 20.45.
fot. Patryk Ptak