Hassan Kaddah, nowy lewy rozgrywający mistrza Polski, w końcu dotarł do Kielc. 23-latek musi jednak poczekać na debiut w „żółto-biało-niebieskich” barwach.

Reprezentant Egiptu podpisał kontakt z mistrzem Polski jakiś czas temu. Do tej pory grał w zespole Zamalek SC. Pod koniec maja, po zakończeniu poprzedniego sezonu, przeszedł planowaną operację stopy. Wcześniej grał z pękniętą kością łódkowatą. Rehabilitował się w swoim kraju, ale po 20 sierpnia miał zameldować się w Kielcach. Ten termin przesunął się o dwa tygodnie.

Wszystko przez powikłania w leczeniu. Hassan Kaddah przeszedł dodatkowe badania w swoim kraju.  Teraz czeka go diagnostyka w Polsce, po której będzie można określić jego realny powrót do gry. W czwartek zostanie zbadany rezonansem magnetycznym. Następnie pojedzie na konsultacje do doktora Krzysztofa Ficka do Bierunia. Jak udało się ustalić portalowi wKielcach.info, istnieje ryzyko, że Egipcjanin będzie musiał przejść kolejny zabieg, który może wydłużyć termin jego powrotu o około dwa miesiące. Na razie jest za wcześnie, aby powiedzieć coś więcej.

Mierzący 205 centymetrów rozgrywający to prawdziwa strzelba.  Kieleccy kibice mogli zobaczyć jego umiejętności podczas ubiegłorocznego Super Globe, w którym zagrał na wypożyczeniu w saudyjskim Khaleej. W czterech spotkaniach zdobył 45 bramek i został królem strzelców turnieju. W przegranym meczu o 5. miejsce z Esperance Tunis zaliczył aż 16 trafień, co jest najlepszym indywidualnym wynikiem w pojedynczym spotkaniu w historii klubowych mistrzostw świata.

– W swoim klubie oraz reprezentacji miał styczność z hiszpańskim stylem. Myślę, że należy spodziewać się z jego strony wielu bramek z drugiej linii. Ma bardzo duży zasięg rzutów, jest bardzo dobry na zwodzie. Na pewno musimy popracować nad jego obroną. Jesteśmy jednak pełni optymizmu. To będzie dla nas wartość dodana – mówi o nowym zawodniku Krzysztof Lijewski, drugi trener mistrzów Polski.

W tym sezonie na lewym rozegraniu kieleckiego zespołu jest czterech zawodników, obok Hassana Kaddaha: Szymon Sićko, Tomasz Gębala i Elliot Stenmalm.

fot. Anna Benicewicz-Miazga