Przeczytaj także
Industria Kielce na dobre wchodzi w rytm dwóch meczów w tygodniu. Po zwycięstwie z RK Zagrzeb, w niedzielę czeka ją wyjazd na trudny, superligowy teren do Zabrza. Górnik zaczął zmagania o dwóch sensacyjnych porażek. – Mnie interesuje tylko mój zespół i to, co możemy zrobić w spotkaniu z tak wymagającym rywalem – przyznaje trener Tałant Dujszebajew.
„Żółto-biało-niebiescy” zaliczyli udaną inaugurację nowego sezonu Ligi Mistrzów. Przed własną publicznością pokonali RK Zagrzeb 30:23. Zagrali bardzo dobrze w obronie. Chociaż seryjnie marnowali karne, to dzięki perfekcyjnej końcówce odskoczyli na kilka bramek. Zwycięstwo zostało okupione urazem łydki Alexa Dujszebajewa, którego czeka ok. półtoramiesięczna przerwa. Inny prawy rozgrywający – Jorge Maqueda – ma problem z kolanem, ale jest szansa, że on do gry wróci już na przyszłotygodniowy pojedynek z Azotami Puławy w lidze.
W niedzielę, w najciekawiej zapowiadającym się meczu 3. serii Orlen Superligi, Industria Kielce zagra na wyjeździe z Górnikiem Zabrze. Brązowy medalista dwóch poprzednich sezonów rozpoczął zmagania od dwóch, sensacyjnych porażek. Na start przegrał u siebie z osłabionymi Azotami Puławy 29:30, a półtora tygodnia temu uległ na wyjeździe Zagłębiu Lubin 31:32. W pierwszym spotkaniu podopieczni Tomasz Strząbały prowadzili już pięcioma golami, a w drugim na minutę przed końcem… mieli trzy bramki przewagi. – Mam swoją opinię na ten temat, ale nie mogę jej powiedzieć. Górnik to fantastyczny klub z fantastycznym trenerem. Mają bardzo dobrych zawodników. Falstart może przydarzyć się każdemu. Nie ważne jak zaczniesz, ale jak skończysz. Dla nich najważniejsze, aby zająć miejsce w szóstce. Z takim zespołem mogą spokojnie walczyć o medal – mówi Tałant Dujszebajew.
Górnik wydawał się murowanym kandydatem do brązowego medalu. Znów chce dobrze zaprezentować się w Lidze Europejskiej. Jego skład nie przeszedł zbyt wielu zmian. Chociaż w obronie musi dostosować się do gry bez Sebastiana Kaczora, a w ataku bez Rennosuki Tokudy. Jak przyznaje Arkadiusz Moryto, który zapewne teraz będzie grał na prawym rozegraniu, problemy rywali nie powinny zaprzątać głowy drużynie z Kielc.
– Nie oglądałem ich całych meczów. Na szybko widziałem tylko końcówki spotkań, w których to wszystko się rozstrzygnęło. Patrzymy na siebie. Nie analizujemy tego, co dzieje się w obozie przeciwnika. Będziemy zanalizować, jak grają i dostosować do tego nasz plan. Mają tego samego trenera, zachowany trzon zespołu. Kiedy coś nie idzie w ataku, to zazwyczaj podają do Tarasa Minotskyiego – wyjaśnia Arkadiusz Moryto.
W ostatnich latach Górnik potrafił postawić twarde warunki zespołom z Kielc i Płocka. Po mocnym falstarcie, podopieczni Tomasza Strzębały są wystarczająco zmotywowani, aby znów napsuć krwi faworytowi.
– Nastroje są jak przed każdym meczem, czyli bojowe. Jesteśmy na to spotkanie gotowi. Wiemy, że zespół z Kielc to światowa czołówka, ale co to zmienia? W naszej sytuacji każdy mecz jest tak samo ważny. Trzeba wyjść i z nimi walczyć, dać z siebie „maksa”, rozegrać najlepszą piłkę ręczną, na jaką dziś nas stać – mówi Krzysztof Komarzewski, skrzydłowy Górnika.
– Mamy świadomość, że początek sezonu nie jest wymarzony. Zaliczyliśmy falstart i bierzemy to na siebie. To nie powinno się wydarzyć, ale już odbyliśmy kilka rozmów drużynowych i myślę, że atmosfera się oczyściła. Mam nadzieję, że nasi kibice, mimo nieudanego startu, nadal będą z nami. Bardzo ich potrzebujemy, doping i wsparcie zawsze dodają skrzydeł – dodaje zawodnik z Zabrza.
Do kadry Industrii Kielce na niedzielne spotkanie powinien wrócić Miłosz Wałach, który miał ostatnio problemy z mięśniem dwugłowym. Spotkanie w Zabrzu rozpocznie się o godz. 12.30.
fot. Patryk Ptak, Zagłębie Lubin