Industria Kielce liczy na skandynawski rewanż - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Industria Kielce liczy na skandynawski rewanż

Przeczytaj także

W czwartek Industria Kielce pierwszy raz w historii zagra z norweskim Kolstad. Beniaminek Ligi Mistrzów ma ambitne plany. Mając w składzie Sandera Sagosena może spokojnie marzyć o Final4. – My cieszymy się, że mamy szybką okazję do odkucia się za pierwszą kolejkę – mówi Arkadiusz Moryto, skrzydłowy kieleckiego zespołu.

Podopieczni Tałanta Dujszebajewa przegrali na start z Aalborgiem 31:34. Kolstad ograło na wyjeździe Eurofarmem Pelister 31:22. Skandynawowie pokazali olbrzymią moc: dobra obrona, kontra w pierwsze i w drugie tempo, a do tego niezwykle płynna gra w ataku pozycyjnym.

O zrozumienie w Kolstad nietrudno, bo większość zawodników doskonale zna się z reprezentacji Norwegii, w której długo pracowali z ich obecnym trenerem – Christianem Berge.

– To projekt podobny do tego z Aalborga, a z poprzednich lat do Kopenhagi. Ściągają swoich zawodników, a tak się składa, że to jedni z najlepszych graczy na świecie. Nie jesteśmy zaskoczeni tym, jak zaprezentowali się w pierwszym spotkaniu. To skandynawska drużyna, bazująca na dobrym przygotowaniu fizycznym i szybkiej grze do przodu – mówi Arkadiusz Moryto, prawoskrzydłowy kieleckiego zespołu.

W Kolstad roi się od gwiazd norweskiej piłki ręcznej. Latem dołączyły te największe, czyli Sander Sagosen (ostatnio THW Kiel) oraz Goran Johannessen i Magnus Rod, który grali we Flensburgu.

– To nacja, która potrafi grać w piłkę ręczną. Bazują na niesamowitych umiejętnościach indywidualnych. Ich gra wygląda momentami niesamowicie. Największe zagrożenie jest ze strony Sagosena i Johannessena. Oni odgrywają kluczowe role ­– wyjaśnia Michał Olejniczak, rozgrywający mistrza Polski.

Industria Kielce ma sporo rzeczy do poprawy. W pierwszym spotkaniu zawiodła obrona, która była zbyt pasywna. Jeśli to nie zostanie poprawione, to zatrzymanie Sandera Sagosena będzie praktycznie niemożliwe.

­– Musimy dobrze czytać grę. On potrafi wykorzystać najmniejszy błąd w obronie. Musimy trzymać odpowiednie ustawieniem, aby rywale nie dochodzili do łatwych sytuacji rzutowych ­– tłumaczy Michał Olejniczak.

­– To robił Aalborg. Mogli oddawać mocne rzuty, a kiedy piłka leci z prędkością stu kilometrów na godzinę, to ciężko o reakcję bramkarza. Wina była po stronie defensywy. W najbliższych meczach bardzo liczymy na Miłosza Wałacha. Nie wywieramy na nim presji, ale wierzymy, że będzie w stanie nam pomóc – przekonuje Michał Olejniczak.

Dujszebajew: Naszym celem są 24 punkty. Mamy jedną szansę mniej, ale walczymy

W Kolstad gra były skrzydłowy kieleckiego zespołu ­– Sigvaldi Gudjonsson. W pierwszym spotkaniu w Macedonii Północnej zdobył aż osiem bramek. Jak przyznaje, teraz trudno ocenić szansę jego drużyny na zwycięstwo.

– Fakt, że Kielce przegrały mecz otwarcia z Aalborgiem i to u siebie, prawdopodobnie nie jest dla nas zaletą. Mamy pomiędzy 35 a 40 procent szans na zwycięstwo – mówi Sigvaldi Gudjonsson w rozmowie ze stroną internetową Kolstad.

Celem kielczan jest zajęcie dwóch czołowych miejsc na koniec fazy grupowej. Porażka z Aalborgiem niczego nie przekreśla, ale zdobycz punktowa musi przyjść jak najszybciej.

– Jesteśmy bardzo skoncentrowani, ale też mamy olbrzymią chęć wyszarpania dwóch punktów. Czujemy olbrzymi respekt do rywala, ale jedziemy tam w jasno określonym celu – kwituje Michał Olejniczak.

Czwartkowe spotkanie w Trondheim rozpocznie się o godz. 18.45.

fot. Patryk Ptak

Przeczytaj także