
Industria Kielce została pierwszym finalistą ORLEN Superligi. We wtorek, w drugim półfinale pokonała na wyjeździe Rebud KPR Ostrovię Ostrów Wielkopolski 36:26.
Przed wtorkowym spotkaniem zespół z Wielkopolski miał jeden główny cel – zaprezentować się zdecydowanie lepiej niż w Kielcach, gdzie przegrał różnicą 20 bramek. Na wysokości zadania znów stanęli fani, którzy szczelnie wypełnili 3mk Arenę Ostrów. W składzie Industrii Kielce zabrakło nominalnego prawego rozgrywającego, bo wolne dostał Jorge Maqueda. Do kadry po chorobie wrócił Michał Olejniczak.
Spotkanie na prawej połówce kieleckiego zespołu zaczął Szymon Sićko. Gospodarze rozpoczęli fatalnie. Szybko popełnili trzy błędy, a Industria wyprowadziła kontrataki. Po czterech minutach prowadziła 5:0. Kim Rasmussen poprosił o czas.
Po przerwie podopieczni Tałanta Dujszebajewa mieli szansę na plus sześć, ale im również przydarzył się błąd. Licznik dla Ostrovii rozpoczął Kamil Adamski. Kielczanie nie ściągali nogi z gazu. Znów narzucali sporą intensywność w obronie. W ataku bezbłędny był Arciom Karaliok. W dziesiątej minucie zdobył swoją piątą bramkę, a jego zespół prowadził 11:3.
Zejście Białorusina nie rozwiązało problemów gospodarzy. „Żółto-biało-niebiescy” bardzo dobrze grali z kołem i szybko dwa gole po wejściu na boisko zdobył Theo Monar.
Po zmianach w szeregach gości, podopieczni Kima Rasmussena zaczęli lepiej radzić sobie w ofensywie i dochodzili do sytuacji rzutowych, ale czasami mieli problemy z pokonaniem Miłosza Wałacha. W 23. minucie po czwartym trafieniu Theo Monara Industria prowadziła 18:10.
W końcówce pierwszej części w bramce Ostrovii bardzo dobrze radził sobie Jakub Zimny. Kielczanie popełnili też dwa błędy. Gospodarze zeszli jednak tylko do stanu minus siedem. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa ponownie przyspieszyli i prowadzili do przerwy 22:13.
Po zmianie stron obie drużyny grały z większym luzem. W porównaniu z pierwszym meczem, kielczanie zdecydowanie lepiej egzekwowali rzuty karne. Kiedy mogli, dalej biegali do kontrataków. W 37. minucie po trafieniu Tomasza Gębali prowadzili 28:17. W kolejnym fragmencie gospodarze grali w przewadze. Przejęli trzy piłki, ale zmarnowali też trzy stuprocentowe sytuacje. Krótką niemoc gości przerwał Michał Olejniczak.
Z ławki rezerwowych nie podnosił się Igor Karacić. Znajdujący się w bardzo dobrej formie Chorwat był już oszczędzany na finał. W efekcie, w ostatnim kwadransie na środku rozegrania Industrii grał Szymon Sićko, który po prawej stronie miał nominalnego skrzydłowego – Arkadiusza Morytę.
W 48. minucie Przemysław Urbaniak wpadł w Łukasza Rogulskiego. Obrotowy kielczan dostał kolanem w okolice żeber i musiał opuścić boisko. W końcówce goście popełniali więcej błędów. Przytrafił im się nawet ośmiominutowy okres bez gola, ale i tak zdołali utrzymać bezpieczną przewagę i zameldowali się w finale ORLEN Superligi.
Rebud KPR Ostrovia Ostrów Wielkopolski – Industria Kielce 26:36 (13:22)
Kielce: Wałach, Solnica – Nahi 1, Surgiel 5, Wiaderny 4, Sićko 4, Kaddah 1, Gębala 3, D. Dujszebajew 1, Olejniczak 2, Moryto, Kounkoud 1, Karaliok 6, Monar 7, Rogulski 1