Industria Kielce znów musi wywiązać się z roli faworyta. Ostatni mecz Ligi Mistrzów w Hali Legionów w tym roku - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Industria Kielce znów musi wywiązać się z roli faworyta. Ostatni mecz Ligi Mistrzów w Hali Legionów w tym roku

Przeczytaj także

Szczypiorniści Industrii Kielce mogą zrobić kolejny, duży krok w stronę umocnienia się w czołówce grupy A Ligi Mistrzów. W czwartek podejmą przed własną publicznością macedoński Eurofarm Pelister. – Często najłatwiejsze rzeczy są najtrudniejsze do wykonania – mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener mistrza Polski.

Przed tygodniem „żółto-biało-niebiescy” wykorzystali atut własnego parkietu i pokonali RK Zagrzeb, dzięki czemu awansowali na trzecie miejsce. Wygrali 28:24. Zaczęli źle, ale później potrafili przełamać zmorę z wcześniejszych pojedynków, czyli słabą skuteczność. Duża w tym zasługa młodych Michała Olejniczaka i Szymona Wiadernego. Drugi z nich rozegrał najlepsze spotkanie w Europie. Rzucił pięć bramek. – Temu wszystkiemu towarzyszyły super emocje. Najważniejsza była wygrana, która pozwoliła nam wskoczyć na wyższe miejsce. Takie spotkania pokazują, że nasza praca nie idzie w piach. To budujące, że możemy pomagać zespołowi. Chciałbym tak grać przez cały sezon, chociaż nie zawsze się udaje – mówi 20-letni wychowanek kieleckiego zespołu.

Sytuacja w grupie A jest arcyciekawa. THW Kiel ma 11 punktów – o jeden więcej od Kielc oraz Aalborga i o dwa więcej od Kolstad, Paryża i Szeged. W grze o awans z sześcioma „oczkami” na koncie pozostaje mistrz Chorwacji.

Eurofarm Pelister nie wygrał żadnego meczu, ale ostatnio mocno powalczył z Pickiem Szeged. Na wyjeździe przegrał 26:34, ale w poprzednim tygodniu, przed własną publicznością, tylko 27:28. Macedończycy powtórzyli scenariusz z pojedynku z Kielcami, kiedy gonili w drugiej połowie, aby rozegrać bardzo zaciętą końcówkę. Po meczu mieli olbrzymie pretensje do sędziów z Francji.

Mistrz Polski wygrał w Bitoli 24:21. Po pierwszej połowie prowadził 14:8 – mógł wyżej, ale był nieskuteczny. Po przerwie kielczanie spuścili z tonu, a Eurofarm Pelister zaczął gonić. Na cztery minuty przed końcem Industria prowadziła tylko jedną bramką. Teraz chce uniknąć takich nerwów.

– Tałant Dujszebajew często powtarza zdanie, pod którym mogę się podpisać: najłatwiejsze rzeczy są najtrudniejsze do wykonania. To pasuje do naszego kolejnego celu. Wydaje się, że przed nami najłatwiejsze spotkanie, tym bardziej, że gramy w domu. Tak wcale być nie musi. Nasze pierwszy pojedynek pokazał, że ta drużyna ma potencjał, aby walczyć z każdym – wyjaśnia Krzysztof Lijewski, drugi trener Industrii Kielce.

– Teraz chcemy wygrać wszystkie spotkania, które nam zostały. To najbliższe nie musi być łatwe. Teoretycznie, oni nie mają nic do stracenia, ale dzięki temu mogą być podwójnie zmotywowani. To my musimy wygrać i mamy dodatkową presję. Drużyny z Bałkanów zawsze mają gorące charaktery. Jeśli poczują krew, to potrafią przeciwstawić się każdemu. Ich ostatnie spotkanie z Szeged musi być dla nas ostrzeżeniem – tłumaczy asystent Tałanta Dujszebajewa.

– To fajny, dobrze poukładany zespół. Naszym problemem jest skuteczność. Podobnie, jak pierwsze piętnaście minut, które zwykle przegrywamy. Musimy być odpowiednio nastawieni jeszcze kilka minut przed rozpoczęciem. Każdy wie, że teraz mamy słabszy moment. Nie możemy się na tym jednak skupiać – przekonuje Szymon Wiaderny.

Czwartkowe spotkanie w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 20.45.

Karaliok: Nie daję zespołowi tyle, ile powinienem. Każdy musi walczyć ze sobą

fot. Patryk Ptak, HC Eurofarm Pelister

Przeczytaj także