Przeczytaj także
– To był bardzo ważny dzień, bo chcieliśmy wygrać dla Bertusa Servaasa – powiedział Tałant Dujszebajew, trener Industrii Kielce po pokonaniu Paris Saint-Germain.
Mistrzowie Polski wygrali w Hali Legionów 30:29. Kilka razy w meczu zyskiwali przewagę trzech, czterech, a raz nawet pięciu bramek, ale rywale zawsze ich dochodzili. Dwie minuty przed końcem kielczanie prowadzili 30:26, a rywale znacząco zredukowali wynik.
– Cały mecz był bardzo wyrównany. Wyszliśmy na kilka bramek przewagi, później blisko remisu. Tak było cały czas. Jestem zły z ostatnich dwóch minut. Wygrywaliśmy czwórką i nie możemy pozwolić sobie na przegranie tego fragmentu 0:3. Mogę tylko pochwalić drużynę, która grała bez Andreasa Wolffa i Alexa Dujszebajewa. Oni nie mieli Luca Steinsa. Wolałbym, żeby jednak zagrała cała trójka. Wielkie brawa dla chłopaków – tłumaczył Tałant Dujszebajew.
Jego starszy syn – Alex opuścił boisko w 28. minucie. Uszkodził mięsień dwugłowy uda. W tego typu urazach badania przeprowadza się po trzeciej dobie. Prawego rozgrywającego czeka dłuższa przerwa.
– Musimy kombinować. Zobaczymy, jak będą wyglądały badania. Alexa może nie być przez sześć, siedem tygodni – wyjaśnia szkoleniowiec.
Mistrzowie Polski pięknie ukoronowali 21-letnią prezesurę Bertusa Servaasa, który został pożegnany z honorami.
– Motywacja na Paryż jest taka sama. Kiedy przyjeżdża taki zespół zawsze chcesz wygrać. Jest jakaś granica, której nie można przekroczyć. Pożegnanie Bertusa Servaasa to wielka sprawa, bo on zbudował potęgę tego klubu – tłumaczył Tomasz Gębala, lider kieleckiej obrony.
Jak przyznał, uraz Alexa Dujszebajewa podziałał motywująco na zespół.
– Jesteśmy drużyną. Zawsze takie chwile mobilizują. Jeśli ktoś ma jakieś procent gry na sobie, to później muszą przejąć go inni. Mamy wystarczająco jakości, żeby zrobić to dobrze – wyjaśniał lider kieleckiej obrony.
Ważne interwencje w bramce notował Miłosz Wałach. Odbił osiem piłek, co przełożyło się tylko na 22 procent skuteczności.
– Miłosz pomagał nam przy kilku ważnych akcjach. Wiem, że to nie przekłada się na statystyki. Szczególnie przy obronach sam na sam. Taka jedna obrona daje nam bardzo dużo, to nakręca – zakończył Tomasz Gębala.
W niedzielę Industria Kielce zagra u siebie z Azotami Puławy.
fot. Patryk Ptak