Przeczytaj także
Industria Kielce przegrała piąty mecz w Lidze Mistrzów i trzeci z rzędu przed własną publicznością. W czwartek uległa OTP Bank-Pick Szeged 31:35. – Nie możemy narzekać na ich doping. To tylko nasza wina. Musimy razem popracować nad naszymi głowami i zmienić niektóre rzeczy – powiedział Tałant Dujszebajew, trener kieleckiego zespołu.
Industria Kielce rozegrała bardzo dobre 45. minut. Po tym czasie prowadziła 28:25. Lepiej od obrony funkcjonował jej atak pozycyjny. W ostatnim kwadransie gospodarze pogubili się. Popełnili szereg prostych błędów, a rywale bezlitośnie karcili ich kontrą w pierwsze i drugie tempo. – Przy swoim prowadzeniu zrobiliśmy 4-5 technicznych błędów, gdzie oddajemy piłkę w rękę przeciwników. Kontra, kontra, kontra. Często jest tak, że im więcej masz, tym gorzej; im mniej tym lepiej. Dzisiaj był moment, gdzie iluś zawodników wycofało się z gry. Oni grają bez oddechu od początku sezonu. To skutkuje słabszą formą. Wygrywaliśmy do przerwy 19:17. W ataku pozycyjnym było okej. W szatni więcej rozmawialiśmy o obronie. Drugą połowę przegraliśmy jednak atakiem – tłumaczył Tałant Dujszebajew.
Kielczanie w pierwszej połowie grali prawie bezbłędnie w ataku. Dobrze w grę po kontuzji wprowadził się Alex Dujszebajew, który zakończył tę część pięcioma golami. W drugiej części popełnił jednak sporo błędów. – To wyglądało perfekcyjnie do 45. minuty. Nie wiem, co się stało. Wszystko mieliśmy w swoich rękach. Mieliśmy przewagę trzech bramek. Na resztę brakuje słów. Później oni zapracowali na zasłużone zwycięstwo, bo lepiej wytrzymali końcówkę. Wygrali ją 10:3. My musimy walczyć dalej – tłumaczył Igor Karacić, rozgrywający kieleckiego zespołu.
Industria Kielce zanotowała kolejną słabą końcówkę w tym sezonie. – Z perspektywy zawodnika trudno powiedzieć, co się stało. Do ostatniego kwadransa wychodziło nam wszystko. Nie jestem psychologiem. Coś się z nami dzieje. Musimy walczyć i jeszcze ciężej trenować. Do tego czekać na Szymona Sićkę, żebyśmy mieli pomoc z drugiej linii. Walczymy, walczymy, ale nie podobna mi się to jak gramy ostatnie minuty. Musimy to zmienić, aby osiągnąć nasz cel. Przegraliśmy już kilka spotkań. Kiedy jednak patrzę na nas zespół, to wierzę, że w czerwcu możemy zagrać w Final4. Musimy jednak mówić prawdę, teraz celem numer jeden jest wyjście z grupy. Mamy zespół, który może zrobić wszystko. Każdy z nas musi wziąć na siebie odpowiedzialność. Nie możemy wypuszczać przewagi. Musimy utrzymywać rytm od pierwszej do ostatniej minuty. Trzeba walczyć do końca – zakończył doświadczony rozgrywający.
Czwartkową porażką Industria Kielce raczej zamknęła sobie szansę na bezpośredni awans do ćwierćfinału. Z sześcioma punktami na koncie zajmuje 5. miejsce. W przyszłą środę zagra na wyjeździe z Aalborgiem.
fot. Patryk Ptak