Przeczytaj także
Ostatnie dni przyniosły burzę wokół Korony Kielce. W niedzielę „żółto-czerwoni” zagrają o pierwsze zwycięstwo w sezonie, które na pewno uspokoiłoby sytuację. O nie będzie jednak bardzo trudno, bo zespół Jacka Zielińskiego zmierzy się na wyjeździe ze Śląskiem Wrocław.
W ostatnich dniach o Koronie w Polsce mówiło się tylko źle. Dyskusje nie były prowadzone o aspektach piłkarskich, ale o kieleckim radnym Macieju Jakubczyku, bracie pełniącego obowiązki Karola Jakubczyka i jego nieformalnej roli w klubie. Sytuację na łamach portalu „Weszło” opisał Jakub Białek. – Nie poruszaliśmy tego tematu z drużyną. Mamy swoje problemy, stricte boiskowe. Tym zajmujemy nasze głowy. Nie będę prowadził z zespołem dyskusji na temat materiału, który pojawił się w „Weszło”. Poza tym, nie znam tych spraw. Nie narzucam toku rozmów wewnątrz szatniowych chłopakom. Wiadomo, pewnie każdy z nich to czyta, trudno tego uniknąć. My dodatkowo piany nie bijemy – wyjaśnia Jacek Zieliński.
Po czterech kolejkach „żółto-czerwoni” mają na koncie tylko punkt. Przed tygodniem, w pierwszym meczu pod wodzą nowego szkoleniowca, ulegli przed własną publicznością Cracovii 0:2. Zagrali źle. Teraz Jacek Zieliński miał więcej czasu na przygotowanie zespołu. Najprawdopodobniej dojdzie do zmian w wyjściowym składzie. Do kadry meczowej wrócił Piotr Malarczyk, który ostatnio miał problemy z plecami. – Coraz lepiej poznaję tych chłopaków. Dlatego dla mnie każda jednostka treningowa, każda możliwość rozmowy, przyjrzenia się jak poszczególni zawodnicy radzą sobie w ekstremalnych sytuacjach jest bardzo ważna. Dopiero poznaję ten zespół. Pewne zmiany w wyjściowym składzie będą. Jakie? To okaże się dopiero w niedzielę – tłumaczy Jacek Zieliński.
Faworytem niedzielnej potyczki będzie Śląsk Wrocław, który w trzech rozegranych przez siebie meczach zdobył dwa punkty. W miniony czwartek podopieczni Jacka Magiery odpadli z eliminacji Ligi Konferencji Europy. Po dramatycznym meczy pokonali u siebie szwajcarski FC Sankt Gallen 3:2, ale nie odrobili straty z pierwszego spotkania. Antybohaterem rewanżowej rywalizacji został sędzia, który podjął szereg kontrowersyjnych decyzji.
– Nie liczymy na zmęczenie rywali, a raczej na dodatkową mobilizację w ich szeregach. Wrocławianie przeżyli horror, gehennę. Było mi naprawdę przykro oglądając ten mecz, bo na boisku zostawili mnóstwo zdrowia i pokazali się z naprawdę dobrej strony. Teraz została im tylko liga i w każdym meczu będą teraz szukać kompletu punktów – wyjaśnia Jacek Zieliński.
63-letni szkoleniowiec przyznał, że Śląsk jest faworytem rywalizacji. Podobnego zdania jest Dawid Błanik. Skrzydłowy liczy, że po kilku dniach pracy z nowym trenerem gra Korona ulegnie poprawie, a zespół będzie mógł sprawić niespodziankę.
– Śląsk będzie faworytem. Grają u siebie. Oglądając ich spotkanie w czwartek, widziałem drużynę. Zagrali bardzo dobre zawody. Przegrali, ale mogli zejść z boiska z podniesioną głową, bo zagrali dobrze. Uważam, że mamy swoje atuty i będziemy chcieli je wykorzystać. Nie chcę odkrywać kart, jak będziemy chcieli zagrać – tłumaczy Dawid Błanik.
Receptę na sprawienie niespodzianki przedstawił Jacek Zieliński. – W każdym meczu musimy się wznosić na swoje wyżyny. W większości spotkań zagrać „życiówki”, żeby zdobywać te punkty. Śląsk jest faworytem, ale faworyt nie zawsze wygrywa. Jedziemy ze swoim planem na ten mecz. Mam nadzieję, że zagramy z podobną determinacją i zaangażowaniem jak z Cracovią, ale na wyższym poziomie, jeśli chodzi o umiejętności taktyczno-piłkarskie. To będzie kluczem – przekonuje trener.
Niedzielny mecz Śląsk – Korona we Wrocławiu rozpocznie się o godz. 14.45.
fot. Paweł Jańczyk