Przeczytaj także
Korona Kielce nie ma już zbyt wiele miejsca na pomyłki, jeśli chce pozostać w PKO BP Ekstraklasie. W sobotę, w 27. kolejce, zagra u siebie ze Stalą Mielec. – Jesteśmy w sytuacji, w którą sami się zepchnęliśmy. Musimy sobie z tym poradzić i zrobić absolutnie wszystko, aby ją odwrócić. Musi być ogień i walka o każdy centymetr – mówi Kamil Kuzera, trener kieleckiego zespołu.
W pierwszej serii po przerwie reprezentacyjnej „Żółto-Czerwoni” spadli do strefy spadkowej. Przegrali z Widzewem w Łodzi 1:3 i o punkt wyprzedziła ich Puszcza Niepołomice, która zremisowała u siebie z Radomiakiem Radom 1:1. Korona zaczęła świecić się na czerwono i teraz przyjdzie jej zagrać pod dużą presją. – Oczywiście, że jest stres. Nikt nam nie wymyślił tej sytuacji. Sami sobie ją stworzyliśmy. Musimy poradzić sobie z presją i nerwami. Trzeba to przekuć w dobre rzeczy, które potrafimy robić. Obok tego jest ogromna chęć odwrócenia sytuacji przez wszystkich. Dostajemy cięgi, ale też dużo słów wsparcia. Wiemy, że kibice są z nami. Na meczu będzie sporo osób, które chcą nam pomóc. Mamy trudny moment, który trzeba dźwignąć. Nie ma miejsca na tłumaczenie. Nie jakoś to będzie, trzeba wspiąć się na wyżyny, a może na swoją normalność. Mamy wszystko, aby sięgnąć po trzy punkty – tłumaczy Kamil Kuzera.
Korona nie zachwyca. W tym sezonie wygrała tylko cztery spotkania. Do tego ostatnio straciła Nono. Klub w trybie awaryjnym zdecydował się na ściągnięcie dwóch zawodników do środka pola: Fina Pettieriego Forsella i Norwega Fredrika Krogstada. Pierwszy z nich jest znany w Polsce. Drugi pomocnik ze Skandynawii dopiero pokaże swoje umiejętności.
– Mieliśmy dopiero dwa treningi. Widać, że jeszcze nie jest ostatni, nie jest chłopakiem z przypadku. Ma bogatą przeszłość. Potrafi zagrać prostopadłą piłkę, uderzyć z dystansu. Wszystko generuje gra. Teraz jest nam potrzebny też człowiek, który nie zna problemu, przyjdzie i zrobi. Powiedzieliśmy mu o momencie, który jest w zespole. Jego energia będzie bardzo potrzebna. Przyszedł z czystą głową. Nie ma bagażu, który mają pozostali. To otwarty chłopak, konkretny. Wydaje się, że powinien nam pomóc – przekonuje Kamil Kuzera, który będzie miał do dyspozycji większą liczbę zawodników, o czym więcej pisaliśmy w tym miejscu.
W sobotę Korona podejmie ósmą Stal, która wyrosła na czarnego konia rozgrywek. Zespół z Mielca regularnie punktuje. Na koncie ma już 37 „oczek”, co oznacza raczej pewne utrzymanie. Po zespole Kamila Kieresia widać pewność siebie, co przekłada się na niezłą grę. Ostatnio zaliczył dwa bezbramkowe remisy z Lechem Poznań i Zagłębiem Lubin. Na wiosnę wygrał już cztery razy. W drużynie z Podkarpacia jest kilku niezłych zawodników, a ponad przeciętność wybija się Ilia Szkurin, który zdobył już 12 bramek i dalej jest w grze o Koronę króla strzelców.
– Jesteśmy w diametralnie różnych momentach. Stal ma pewność siebie i jakość, dlatego są na takim miejscu. Nie powiem, że mogą sobie pozwolić na luźniejszy mecz – wyjaśnia Kamil Kuzera.
– W Stali jest duża powtarzalność. Trener Kiereś i jego zespół też mieli za sobą złe momenty. Wyszli z tego. W tej chwili udowodniają, że da się później grać lepiej, bo w ostatnich tygodniach punktują bardzo dobrze. Doszli do tego ciężką pracą. Nie będzie łatwo, bo takich spotkań nie ma – uzupełnia szkoleniowiec.
Nastroje w Kielcach są zgoła odmienne. Władze Korony dają pełne wsparcie Kamilowi Kuzerze. Nikt nie zakłada innego scenariusza niż zwycięstwo w sobotę. Gdyby było jednak inaczej, to możliwe, że szkoleniowiec pożegna się z posadą.
– Pewne rzeczy dochodzą do człowieka. Zdaję sobie sprawę, że ten zespół ma umiejętności, aby być wyżej. W najważniejszym momencie w historii klubu, czyli tuż przed jego 50-leciem władze klubu powierzyły mi odpowiedzialną misję. Wyszliśmy z tego obronną ręką. Pokazaliśmy, że jesteśmy dobrymi trenerami. W naszej pracy nic się nie zmienia. Robimy wszystko, aby odwrócić tę sytuację. Wyniki nie są dobre. Jest spora presja. Mogę mówić tylko za siebie. Każdą minutę poświęcam na maksa, aby wyprowadzić drużynę z kryzysu, żeby przygotować ją mentalnie, taktycznie i fizycznie. Pojawiają się różne głosy. Wynik determinuje wszystko. Do niego można przypiąć absolutnie każdą teorię. Na dzisiaj każda może być prawdziwa, bo nie wygrywamy. Wiem, że możemy to zmienić – przekonuje Kamil Kuzera.
Mimo ostatnich słabszych wyników, znów dobrze wygląda sprzedaż biletów na spotkanie na Suzuki Arenie. Na trybunach znów powinno zasiąść powyżej 10 tysięcy kibiców. Marcel Pięczek, lewy obrońca „Żółto-Czerwonych” liczy, że w końcu po meczu piłkarze będą mogli cieszyć się ze zwycięstwa.
– Musimy zrobić wszystko, aby wygrać. Mamy za sobą ciężki czas. Widać napiętą atmosferę. W każdym z nas jest złość. To normalne. Chcemy bardzo osiągać dobre wyniki, ale coś nie idzie. Nie możemy się poddawać. Dużo rozmawialiśmy. Wiemy, jak mamy podejść do tematu. Wszyscy chcemy iść w tym samym kierunku. Na treningach w każdym widzę iskrę. Walczymy o przełamanie. Wierzę w chłopaków, w ich umiejętności i nasz plan – mówi były gracz Puszczy Niepołomice.
Sobotnie spotkanie Korona – Stal na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 15.
fot. Paweł Jańczyk