Korona podejmuje lidera, który zaliczył wpadkę. Zieliński: nie zakładamy głębokiej defensywy - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Korona podejmuje lidera, który zaliczył wpadkę. Zieliński: nie zakładamy głębokiej defensywy

Przeczytaj także

W dziesiątej kolejce PKO BP Ekstraklasy, Korona Kielce podejmie na Exbud Arenie Lecha Poznań. Zespół z Wielkopolski zaliczył mocne wejście w sezon, ale w czwartek sensacyjnie odpadł z Pucharu Polski, przegrywając z drugoligową Resovią 0:1. Prawda jest taka, że musimy wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Należy zagrać życiówkę, aby osiągnąć korzystny wynik – przyznaje Jacek Zieliński, trener kieleckiego zespołu. 

W środę Korona awansowała do 1/16 finału Pucharu Polski, eliminując po karnych Stal Mielec przed własną publicznością. Podopieczni Jacka Zielińskiego mogli uniknąć dogrywki, ale nie wykorzystali swojej przewagi w regulaminowym czasie. Lech sensacyjnie odpadł z niżej notowanym rywalem. – Tutaj jesteśmy krok w przód, ale liga to zupełnie coś innego. Tutaj Lech wygląda znakomicie, usadowił się na fotelu lidera. Myślę, że przegrana w Rzeszowie wyzwoliła w nich tylko chęć szybkiej rehabilitacji. Tak samo jest u nas po Radomiaku. Nam też nie zabraknie determinacji. Wykonaliśmy pierwszy krok ze Stalą, ale kolejny chcemy postawić w niedzielę, aby dać radość kibicom. Czeka nas ciekawe spotkanie, ale jesteśmy gotowi – mówi Jacek Zieliński.

Lech zaliczył bardzo udany początek ekstraklasowego sezonu. Zdobył 22 punkty w dziewięciu spotkaniach. W drugiej kolejce przegrał z Widzewem w Łodzi 1:2. Punkty stracił jeszcze w bezbramkowo zremisowanym starciu z Rakowem Częstochowa. Pewnie wygrał pozostałe siedem spotkań, gromiąc m.in. mistrza Polski z Białegostoku 5:0. – Nie są liderem przez przypadek. Wygrali pięć meczów z rzędu, w sześciu nie stracili gola. To robi wrażenia. Mają dobry zespół. Widać, że będą mocno liczyć się w walce o mistrzostwo. W tej chwili to główny faworyt. Na swoim stadionie postaramy się im postawić. Układamy sobie plan. Prawda jest taka, że musimy wznieść się na wyżyny swoich umiejętności. Tak zrobiła Resovia. Zagrali na maksa i wygrali. Musimy zrobić to samo, chociaż przeciwnicy będą w innym ustawieniu personalnym. Należy zagrać życiówkę – wyjaśnia szkoleniowiec kieleckiego klubu.

„Kolejorz”, po nieudanym dla siebie poprzednim sezonie, podnosi się pod skrzydłami Nielsa Frederiksena. – Widać jego rękę. Każdy, kto przychodzi do Lecha musi liczyć się z jednym. Celem numer jeden jest mistrzostwo Polski. Trzeba umieć radzić sobie z presją. To jest wielki klub. Trener Frederiksen jest doświadczony. Prowadził kluby, które biły się o mistrzostwo Danii. Ma na koncie występy w pucharach. Dobrze wszedł na grunt poznański. Ci zawodnicy poczuli świeżą rękę, nowy oddech. Ten zespół miał już wysokie umiejętności piłkarskie, ale teraz je potwierdzają – tłumaczy Jacek Zieliński, który swoje największe sukcesy odnosił właśnie z Lechem.

– Od mojej pracy w Poznaniu minęło już 15 lat. To szmat czasu. Oczywiście, pobyt w tym miejscu będę wspominał z olbrzymim sentymentem, bo odnosiłem tam największe sukcesy. Mistrzostwo, Superpuchar, europejskie puchary. To przygoda, której się nie zapomina. Lech zawsze będzie miał szczególne miejsce w moim sercu. Dzisiaj jestem jednak trenerem Korony. W niedzielę będziemy wrogami – wyjaśnia trener.

Z każdym kolejnym spotkaniem w lidze Lech grał z coraz większym rozmachem. Stara się grać nie tylko efektywnie, ale również efektownie. W niedzielę Korona nie zamierza jednak ograniczać się tylko do defensywy.

– To nie jest sposób na osiągnięcie korzystnego wyniku. Głęboka obrona przy ich umiejętnościach piłkarskich, dużej jakości, może się źle skończyć. Żeby szukać swojej szansy, trzeba ich trafić, napocząć. Nie zakładamy głębokiej obrony – przekonuje Jacek Zieliński.

W ostatnim pucharowym spotkaniu z dobrej strony pokazało się kilku zawodników, którzy do tej pory nie grali lub na boisku spędzali mniej czasu. Możliwości rotacji w pierwszym składzie nie będzie jednak zbyt wiele z racji na duży wydatek energetyczny. Ze Stalą bardzo dobrze stałe fragmenty gry bił Dawid Błanik.

– Wszystko zbiegło się tak, że mecze następują bardzo szybko po sobie. To był duży wydatek energetyczny. Niektórzy grali po 120 minut. Cieszę się, że mogę korzystać z wielu zawodników, a oni dali mi powody do zastanawiania się. Jeśli chodzi o Dawida to zobaczymy, jak to będzie wyglądało w niedzielę. Gdyby w piłce nożnej było tak jak w ręcznej, że możemy robić zmiany defensywa-ofensywa, to byłoby super. Dawid wykonuje doskonale stałe fragmenty. Ma ułożoną nogę. To duży atut, z którego chcemy korzystać – mówi szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.

Niedzielne spotkanie Korona – Lech na Exbud Arenie rozpocznie się o godz. 14.45.

Długosz: Nie ma czego się bać. Będziemy ostro walczyć

fot. Paweł Jańczyk

Przeczytaj także