Przeczytaj także
Szczypiornistki Suzuki Korony Handball znów miały kilka bramek przewagi, ale ponownie musiały uznać wyższość rywala po rzutach karnych. W sobotę, w ostatnim tegorocznym spotkaniu, przegrały z Enea Piłką Ręczną Poznań.
Przed tygodniem podopieczne Pawła Tetelewskiego napsuły sporo krwi liderowi z Żor. Prowadziły siedmioma bromkami, ale zaliczyły kiepski ostatni kwadrans i finalnie przegrały po konkursie „siódemek”.
Scenariusz powtórzył się w Poznaniu. Kielczanki przystępowały do tego pojedynku z punktem przewagi nad rywalkami, co zwiastowało zaciętą rywalizację.
Takie były pierwsze minuty. W siedemnastej gospodynie wyszły jednak na prowadzenie 12:8. Podopieczne Pawła Tetelewskiego zredukowały straty i na przerwę schodziły z minimalną, jednobramkową stratą – 16:17.
W drugiej części to kielczanki nadawały ton rywalizacji. Po dziewięciu minutach prowadziły 25:20. Gospodynie nie odpuściły, a do remisu doprowadziły pięć minut przed końcem. W ostatnich 60 sekundach wyszły nawet na prowadzenie 34:33, ale odpowiedzieć zdołała Marta Rosińska i o wszystkim decydowały rzuty karne.
Te lepiej wykonywały miejscowe, które wygrały 4:2. Kluczową „siódemkę” rzuciła była skrzydłowa kieleckiego klubu – Ukrainka Olesia Parandi.
Dla Suzuki Korony Handball było to ostatnie spotkanie w tym roku. Po ośmiu kolejkach Ligi Centralnej zajmuje 4. miejsce z 14 punktami. Podopieczne Pawła Tetelewskiego wrócą do gry w połowie stycznia.
fot. Patryk Ptak