– Trzeba grać szybko. Nie trzeba ogrywać pewnych rzeczy po kilka razy. Atakuj, nękaj, wcinaj się. Tak chcieliśmy grać od początku. Zrobiliśmy zmiany w przerwie. Ten impuls w postaci zmienników odegrał dużą rolę – powiedział Kamil Kuzera, trener Korony Kielce po zremisowany meczu z Legią Warszawa (3:3).
„Żółto-czerwoni” słabo zaczęli. Po pół godzinie przegrywali 0:2. W bliźniaczych okolicznościach na listę strzelców wpisał się Blaż Kramer. Tuż przed przerwą gola kontaktowego zdobył Martin Remacle. Na drugą część „żółto-czerwoni” wyszli lepiej nastawieni. Bramkę na 3:1 zdobył jednak Marc Gual. Odpowiedział Jewgienij Szykawka. Gospodarze uratowali punkt w doliczonym czasie. Kluczowego gola zaliczył Adrian Dalmau.
– Zagraliśmy dwie różne połowy. Spodziewaliśmy się, że Legia odrobi lekcję. Dała nam piłkę. Byliśmy na to przygotowani w strukturze na strukturę. W pierwszej części pogubiliśmy się i rywale skorzystali z faz przejściowych. Zrobili to perfekcyjnie. W przerwie to skorygowaliśmy. Potrzebowaliśmy bardziej bezpośredniej gry, „kopnięcia ustawienia”. Było w nas dużo pozytywnej energii, odwagi. Ten remis musimy szanować. Dziękuję za fantastyczne święto. Dla takich spotkań się trenuje – powiedział Kamil Kuzera, trener „żółto-czerwonych”.
Koronie dużo dobrego dał gol do szatni Martina Remacla.
– Decyzję o zmianach podjęliśmy jeszcze przed golem Martina. Nasi zmiennicy zrobili kawał roboty. Gol do szatni dał nam dodatkową energię. Musieliśmy się bardzo mocno napracować. Trochę odwagi, determinacji i znów uwodniliśmy, aby zostawać do końca na naszym stadionie – wyjaśniał szkoleniowiec.
– W przerwie nazwaliśmy rzeczy po imieniu. Prostota w grze jest ważna. Legia z tego korzystała w pierwszej połowie. My zrobiliśmy to samo w drugiej części. Piłka nożna idzie w tym kierunku. Trzeba grać szybko. Nie trzeba ogrywać pewnych rzeczy. Atakuj, nękaj, wcinaj się. Tak chcieliśmy grać od początku. Ten impuls w postaci zmienników odegrał dużą rolę. Wszystko jest w naszych głowach – tłumaczył szkoleniowiec „żółto-czerwonych”
Atak Korony rozruszał Denny Trejo, który zaliczył dwie asysty.
– On nie był zadowolony z tego, że zaczął na ławce. Widziałem w nim bardzo dużą złość. Jacek Kiełb powiedział, że on się nie obraża, że to złość sportowa. Zostawiliśmy go. On będzie jeszcze zderzał się z pewnymi rzeczami, ale widzimy, ile może nam dać – tłumaczył szkoleniowiec.
Kluczowego gola zdobył Adrian Dalmau. Hiszpan długo czekał na przełamanie. W końcówce w ataku grał razem z Jewgienijem Szykawką.
– Czuję się bardzo dobrze. To piękne uczucie strzelić tak ważną bramkę. Dla mnie liczy się to, jakie znaczenie ma ten gol dla zespołu, że dał nam punkt. To był bardzo trudny mecz, bo musieliśmy cały czas gonić. Czułem się bardzo dobrze od momentu wejścia na boisko. Dobrze, że graliśmy dwójką z przodu. To dało nam więcej możliwości do gry kombinacyjnej, co wykorzystaliśmy – tłumaczył Adrian Dalmau.
Korona ma 22 punkty i zajmuje 15. miejsce. W środę podopieczni Kamila Kuzery zagrają na wyjeździe z Jagiellonią Białystok w ćwierćfinale Pucharu Polski.
fot. Paweł Jańczyk