Walcząca o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie Korona Kielce nie miała szans z bijącą się o mistrzostwo Polski Jagiellonią Białystok 0:3. W sobotę przegrała na wyjeździe 0:3. – Jeżeli w takim meczu, o taką stawkę popełniamy takie proste, indywidualne błędy, to ciężko jest szukać czegoś dobrego – powiedział Kamil Kuzera, trener kieleckiego zespołu.
Jagiellonia szybko stłamsiła Koronę. W siódmej minucie na listę strzelców wpisał się Afimico Pululu. W 33. minucie kuriozalną rękę w swoim polu karnym zrobił Miłosz Trojak, a napastnik z Angoli strzelił drugiego gola, pewnie wykorzystując „jedenastkę”. Po przerwie gospodarze byli bardziej wycofani, ale i tak mieli wszystko pod kontrolą. W doliczonym czasie wynik ustalił Kristofer Hansen.
Po takim spotkaniu ciężko było znaleźć pozytywy w obozie Korony. – Wiedzieliśmy, z jakim przeciwnikiem będziemy się mierzyć i że nie możemy się odkryć. Jeżeli w takim meczu, o taką stawkę popełniamy takie proste, indywidualne błędy, to ciężko jest szukać czegoś dobrego. Oczywiście, mieliśmy swoje momenty, wydawało się, że zdobyliśmy prawidłowego gola, ten mecz mógł inaczej wyglądać. Za chwilę jest rzut karny w drugą stronę i było już 0:2. Mieliśmy swoje sytuacje do tego, żeby wrócić do meczu, ale dwóch stuprocentowych nie wykorzystaliśmy i w końcówce popełniliśmy błąd, którego nie powinniśmy popełnić i skończyło się, jak się skończyło – powiedział Kamil Kuzera.
Jagiellonia świetnie wytrzymała presję meczu, do którego przystępowała z drugiego miejsca w tabeli. Podopieczni Adriana Siemieńca ponownie wyprzedzili Śląsk Wrocław i są na dobrej drodze do historycznego mistrzostwa Polski.
– Zacznę od podziękowań i gratulacji dla drużyny za to bardzo ważne zwycięstwo, nie ma co tego ukrywać. Cieszę się, bo widziałem na boisku bardzo dużo poświęcenia, determinacji, wyszarpaliśmy to zwycięstwo. Uważam, że pierwsza połowa była taka, do jakiej przyzwyczailiśmy kibiców, szczególnie jej początek i strzeliliśmy bramki. Druga połowa była bardziej zarządzaniem wynikiem i zabezpieczeniem własnej bramki, ale dzisiaj jesteśmy na takim etapie, że tak czasami trzeba zagrać – bardziej pragmatycznie, bardziej dojrzale, cieszę się, że zagraliśmy „na zero z tyłu” i za to też gratulacje dla drużyny. Teraz trochę odpoczniemy i będziemy się szykować do meczu wyjazdowego w Gliwicach – wyjaśniał Adrian Siemieniec.
Korona pozostaje w strefie spadkowej. W niedzielę musi trzymać kciuki za Wartę Poznań, która gra na wyjeździe z Puszczą Niepołomice. Jeśli zespół z Małopolski wygra, to raczej zabierze „żółto-czerwonym” szanse na utrzymanie. W przyszłą sobotę kielczanie podejmą Ruch Chorzów.
źródło wypowiedzi: PAP
fot. Paweł Jańczyk