– Było dużo niedokładności. Chcieliśmy konstruować nasze akcje. Nie udało się zrealizować planu. Wybiegaliśmy 120 kilometrów. Chcieliśmy wyciągnąć remis z tego zabitego spotkania – powiedział Kamil Kuzera, trener Korony Kielce, po spotkaniu z Warta Poznań.
Piątkowe spotkanie nie porwało. Zakończyło się remisem 1:1. Rozpoczęło się z godzinnym opóźnieniem przez awarię prądu na Suzuki Arenie. Mecz był trudny do oglądania. Obie drużyny kreowały mało sytuacji. Warta prowadziła od 50. minuty po tym, jak błąd Nono wykorzystał Mateusz Kupczak. „Żółto-czerwoni” wyrównali w doliczonym czasie. Po zamieszaniu w polu karnym gola zdobył Martin Remacle.
– Spodziewaliśmy się, że Warta będzie chciała zabić to spotkanie. Tak zrobiła. Od 15. minuty rywale grali na czas, mieli w głowie przetrwanie. Poza naszym jednym błędem, nie mogli nic stworzyć. Stracony gol wprowadził nerwowość. Było dużo niedokładności. Chcieliśmy konstruować. Nie udało się zrealizować planu. Wybiegaliśmy 120 kilometrów. Chcieliśmy wyciągnąć remis z tego zabitego spotkania. Każdy chciał, żebyśmy ekspediowali piłkę daleko, ale my chcemy ją wymieniać i konstruować akcje. Nie układało nam się. Musimy przepracować przerwę reprezentacyjną, aby być konkretniejsi, bo tutaj było za dużo „mielenia” – wyjaśniał Kamil Kuzera.
– To było ciężkie, rwane spotkanie. Trudne do oglądania. Mimo wszystko, staraliśmy się grać w piłkę. Mało było jednak rzeczy, które nam wychodziły. Cieszymy się z tego punktu – uzupełniał szkoleniowiec.
– Nono przytrafił się błąd. Warta żyje z takich sytuacji. Kiedy zapraszasz ich do pressingu. W założeniu mieliśmy tego nie zrobić. Nono zawsze bardzo chce. Przeżywa to. Jesteśmy z nim, bo wiemy, ile nam daje. Zawsze można uprościć rzeczy, ale my chcemy grać w piłkę. Można kopać do przodu, ale ja tak nie chcę – tłumaczył Kamil Kuzera.
Koronę czeka teraz dwutygodniowa przerwa reprezentacyjna. Po niej, w niedzielę, 20 października, zagra na wyjeździe z Radomiakiem Radom.