Kuzera: Musimy zrobić wszystko, aby wygrać teraz, a do Poznania jechać na mecz sezonu - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Kuzera: Musimy zrobić wszystko, aby wygrać teraz, a do Poznania jechać na mecz sezonu

Przeczytaj także

W sobotę Korona Kielce zagra przed własną publicznością o przedłużenie szans na utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie. Te na dwie kolejki przed końcem wydają się iluzoryczne. – Będę ostatnią osobą, która zwiesi głowę. Będę wierzył i walczył do końca. Musimy zrobić wszystko, aby wygrać teraz, aby do Poznania jechać na mecz sezonu – mówi Kamil Kuzera przed rywalizacją z pewnym spadku Ruchem Chorzów.

„Żółto-Czerwoni” tracą cztery punkty do bezpiecznego miejsca i są bardzo blisko, aby dołączyć do ŁKS-u i Ruchu, które na pewno pożegnają się z ligą. Kielczanom do utrzymania mogą wystarczyć cztery „oczka” w dwóch meczach, ale w takim rozwiązaniu swoje spotkania musi przegrać Puszcza Niepołomice. Sześć punktów w starciach z Ruchem i Lechem zwiększa szanse na zachowanie bytu w elicie, bo wówczas w życie wchodzą warianty z możliwym wyprzedzeniem trzech innych zespołów: Cracovii, Warty Poznań i Radomiaka. Więcej na ten temat pisaliśmy TUTAJ.  

Zanim „Żółto-Czerwoni” zaczną oglądać się na rywali, muszą patrzeć na siebie. Ich utrzymanie będzie realne, jeśli będą finiszować z sześcioma punktami na koncie. – Po ostatnim sezonie, fantastycznej rundzie, utrzymaniu w naszym koroniarskim stylu nikt nie przewidywał w najczarniejszym scenariuszu sytuacji, w której się znaleźliśmy. Muszę się z nią zmierzyć jako wychowanek tego klubu, były zawodnik, mąż, ojciec. Rozumiem nastroje kibiców. Musimy jednak wspierać Koronę. Popełniliśmy błędy. Będę ostatnią osobą, która zwiesi głowę. Będę wierzył i walczył do końca. Musimy zrobić wszystko, aby wygrać teraz, aby do Poznania jechać na mecz sezonu. Sytuacja musi się odwrócić – mówi Kamil Kuzera.

W sobotę na Suzuki Arenie zaprezentuje się Ruch, który spadł w poprzedniej kolejce, jeszcze przed rozegraniem swojego meczu w Radomiu. Chorzowianie żegnają się z ligą w dobrym stylu. Radomiaka ograli 2:0. Dla podopiecznych Janusza Niedźwiedzia było to trzecie zwycięstwo z rzędu. Wcześniej ograli dwie drużyny z czołówki: Lecha Poznań 2:1 i Śląsk Wrocław 3:2. W tabeli „wiosny” 14-krotny mistrz Polski zajmuje 12. miejsce z 16 punktami. – Po nich widać olbrzymią determinację. Walczą o jak najlepszą lokatę dla siebie. Wiemy, co jest w naszym zasięgu. Wierzymy, że pozostaniemy w ekstraklasie. Oprócz nas jest kilka zespołów, które nie są jeszcze bezpieczne. Tę najgorszą sytuację możemy odwrócić w najlepszą dla nas. Liga w tym sezonie jest przewrotna, wszystko jest możliwe. Wiemy, z kim grają nasi rywale w walce o utrzymanie – tłumaczy Kamil Kuzera.

– Ruch zmienił się przez ostatnie pół roku. Grają w piłkę, robią celowo pewne rzeczy. Wyciągają, wydłużają grę. Mają bardzo dobre napastnika, który walczy o każdą piłkę. Do tego niezłych piłkarzy dookoła. Nie będziemy opowiadać o górnolotnych rzeczach. Ruch jest bardzo agresywny. Musimy odpowiedzieć tym samym. Być pewnymi siebie, aby zdobyć trzy punkty – uzupełnia szkoleniowiec kieleckiej drużyny.

Do nadchodzącego spotkania na Suzuki Arenie „Żółto-Czerwoni” przystąpią z odmiennymi celami. Korona ponownie zmierzy się z presją. Ruch chce dobrze pożegnać się z ligą. Przyjezdni będą mogli pozwolić sobie na więcej luzu. Ich ostatnie mecze pokazały, że potrafią nieźle radzić sobie w ofensywie, a momentami grać atrakcyjny, ofensywny futbol.

– Mówimy o pewności siebie Ruchu, który spadł już z ekstraklasy. Oni walczą już o siebie. Mamy swoje rzeczy. Nie będę ukrywał, że były mocne chwile po spotkaniu z Jagiellonią. Dużo rzeczy zostało wyrzuconych. Zmiany są potrzebne. One będą. Nie szukamy żadnych wymówek, że jest presja i stres. Jeśli chcemy być na poziomie ekstraklasy, to musimy sobie z tym poradzić. Należy być skoncentrowanym na każdej fazie gry. Będą zmiany w składzie. Podstawową jedenastkę mam już w głowie. Trzeba dźwigać pewne tematy. Nie ma czasu na głaskanie – kwituje Kamil Kuzera.

Sobotni mecz Korona – Ruch na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 15.

Przeczytaj także