– Sposób straconych goli nie ma prawa nam się przydarzyć w dalszym etapie naszej pracy – powiedział Kamil Kuzera, trener Korony Kielce po porażce 1:3 z Górnikiem w Zabrzu.
Pierwsze pół godziny przyniosło zaciętą grę z obu stron. Mimo braku klarownych sytuacji sporo działo się na boisku. Przed przerwą kielczanie popełnili jednak błędy. Pomogli gospodarzom w zdobyciu bramek. Najpierw samobója zaliczył Dominick Zator. Później błąd popełnił Konrad Forenc, a na listę strzelców wpisał się Sebastian Musiolik. „Żółto-czerwoni” mieli dwie szanse na złapanie kontaktu, ale dobrymi interwencjami popisali się obrońcy miejscowych. W 69. minucie nadzieję „żółto-czerwonym” dał Jewgienij Szykawka. Zabrzanie wyprowadzili jednak zabójczą kontrę, która skończyła się trafieniem Adriana Kapralika.
– Gratuluję Górnikowi, bo okazał się lepszy o dwa gole. Wiedzieliśmy, że do osiągnięcia dobrego wyniku będziemy potrzebować tutaj dyscypliny, swoich zasad i wysokiej kultury gry. Po głębszej analizie pewnie będą zastrzeżenia, co do gry, ale na gorąco – mimo straty bramek – nie wydaje mi się, że odstawaliśmy dużo od zespołu z Zabrza. Sposób straconych goli nie ma prawa nam się przydarzyć w dalszym etapie naszej pracy – skomentował krótko szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Podobnego zdania po meczu był Piotr Malarczyk, obrońca kieleckiego zespołu.
– Do pierwszej bramki Górnik stworzył jedną sytuację, gdzie skrzydłowy złamał do środka i oddał strzał, który Miłosz Trojak przyjął na głowę. Poza tym nic nie miał. To było bardzo wyrównane spotkanie. Też mieliśmy swoje szanse, choć nie wiadomo jak klarowne. Straciliśmy bramkę i szybko zostaliśmy poprawieni na 2:0. Mimo wszystko, staraliśmy się nawiązać kontakt jeszcze przed przerwą. Mieliśmy dwie bardzo dobre sytuacje. Górnik jakimś cudem to wyborni. To boli. To nie oni wyszli na prowadzenie po super akcjach, tylko po naszych błędach. Pracowaliśmy, żeby to odwrócić. Padła bramka kontaktowa. Mieliśmy przewagę, ale trzeci gol również nam nie przystoi, jeśli chcemy sięgać po punkty – wyjaśniał środkowy obrońca.
Korona ma 21 punktów i zajmuje 15. miejsce. Puszczę Niepołomice wyprzedza dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu. Teraz przed „żółto-czerwonymi” kolejne trudne zadanie, jakim będzie domowy mecz z Legią Warszawa. Zdaniem Piotra Malarczyka regularne punktowanie może zapewnić zmiana sposobu gry.
– Zdajemy sobie sprawę z naszych mankamentów. Czasami musimy być bardzie bezwzględni i może prości w sposobie gry. Nie raz w poprzedniej rundzie Korona grała dobre mecze, ale brakowało nam konkretów. Nie mówię tylko o ofensywie, ale też defensywie. Czasami trzeba wybić piłkę w trybuny, a nie próbować z tego pięknie wyjść – zakończył Piotr Malarczyk.
Niedzielny mecz z Legią na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 15.
fot. Mateusz Kaleta