Przeczytaj także
Po trzech tygodniach do rywalizacji w Lidze Mistrzów wracają szczypiorniści Industrii Kielce. W czwartek w pierwszym meczu rewanżowym fazy grupowej zagrają u siebie z OTP Bank-Pickiem Szeged. – W głowie mamy tylko myśl o zwycięstwie – mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu.
Pod koniec października podopieczni Tałanta Dujszebajewa przegrali na Węgrzech 27:28 po bardzo zaciętym spotkaniu. Kielczanie mieli szanse na remis, ale w ostatniej akcji za wcześnie na rzut zdecydował się Jorge Maqueda. Na półmetku fazy grupowej Industria ma sześć punktów – o dwa mniej od Picku. – W sporcie zawodowym nie można myśleć o tym, co zrobiłeś, jak zagrałeś. To historia, z której trzeba wyciągnąć tylko wnioski. Szeged to niezwykle groźna ekipa, która przyjedzie tutaj po zwycięstwo. My w głowie mamy też tylko jedną myśl. To wygrana. Mamy powody do zadowolenia, bo wracają kontuzjowani zawodnicy – przyznaje Krzysztof Lijewski.
Sytuacja w tabeli grupy B jest bardzo napięta. Zajmujący piąte miejsce kielczanie tracą trzy punkty do drugiego Nantes, ale mają zaledwie „oczko” przewagi nad siódmym Magdeburgiem. – Zostajemy w grze o ćwierćfinał. Nasza grupa jest niezwykle wyrównana. Tylko Barcelona ma duży bufor bezpieczeństwa. Pozostałe ekipy muszą walczyć. Powtarzamy to, co kolejkę, ale taka jest prawda. Wygrywasz, jesteś w czubie. Przegrywasz, możesz być siódmym. Każda akcja, każde posiadanie piłki będzie bardzo ważne – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.
Pick przyjedzie do Kielc podbudowany zwycięstwem w prestiżowym spotkaniu ligi węgierskiej. W sobotę pokonał przed własną publiczność Veszprem 28:24. Grą zespołu dobrze zarządzał Janus Smarason. Wysoką formę potwierdzili Mario Sostarić i Richard Bodo. Zawodnicy z Segedynu postawili swoim rywalom trudne warunki w obronie. Znów mogli liczyć na wsparcie ze strony Rolanda Miklera. Kielczanie ponownie będą musieli wskoczyć na wysoki poziom w defensywie.
– Tak trudne spotkania wygrywa się tylko obroną. Piękną zagrywką czy wrzutką można porwać kibiców, ale tylko na chwilę. Z naszymi wspaniałymi fanami, którzy będą nas nieść, mam nadzieje, że sobie poradzimy. Szeged jest silny pod względem fizycznym. Mają solidne gabaryty. Każdy z obrony ma ponad dwa metry. Ich trener ma duże pole manewru. Nie możemy pozwolić sobie na zbyt dużą liczbę błędów technicznych. Szeged też lubi bardzo szybko biegać do kontrataku. Organizacja po straconym golu musimy być błyskawiczna – wyjaśnia Krzysztof Lijewski, który przyznaje, że najtrudniejsze do rozszyfrowania jest to, kto będzie kierował w dłuższym wymiarze atakiem rywali. Do dobrej formy po urazie wrócił Lazar Kukić.
– On wiódł prym na początku sezonu. Grał więcej. Smarason był bardziej zmiennikiem. W momencie urazu tego pierwszego, ten drugi wykorzystał ten czas. Złapał pewność siebie. Teraz ciężko wywnioskować, który z graczy dostanie większy kredyt zaufania, bo obaj są zdrowi. Z Veszprem obaj grali bardzo dobrze. Jeden bardziej lubi grać pod zespół. Szuka kolegów i obrotowych. Drugi woli grać jeden na jeden i na kontakcie. Przed nami ciężki orzech do zgryzienia – tłumaczy.
Industria Kielce w końcu będzie mogła liczyć na wsparcie Alexa Dujszebajewa, który w ostatnich dwóch miesiącach leczył uraz łydki. Prawy rozgrywający „przetarł się” w ligowej potyczce z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalskim.
– Takie mecze są ważne po dłuższej prawie. Piotrkowianin nie zagrał z nami źle. Odważyli się na grę siedem na sześć. Alex wyglądał dobrze. Nie odstawał fizycznie. Był gotowy mentalnie. Nie było widać żadnej blokady psychicznej. Nie hamował swoich ruchów, nie chciał ich kontrolować. W głowie miał zielone światło na grę na sto procent – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.
Czwartkowy mecz z OTP Bank-Pickiem Szeged w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 20.45.
fot. Patryk Ptak