Przeczytaj także
W przyszłym tygodniu Industria Kielce powalczy o klubowe mistrzostwo świata. Do Super Globe przystąpi z marszu. Większość zawodników dotrze na Półwysep Arabski prosto ze zgrupowań zespołów narodowych. – Nikogo nie trzeba namawiać na taki wyjazd. Krótko mówiąc: wygrywasz cztery mecze i jesteś mistrzem świata – mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiej ekipy.
12 zawodników „żółto-biało-niebieskich” przebywa na zgrupowaniach drużyn narodowych. Poza Igorem Karaciciem, większość rozegra po dwa sparingi. Wyjątkiem jest Daniel Dujszebajew, którego Hiszpania bierze udział w turnieju Złotej Ligi i od czwartku do niedzieli będzie miał w nogach trzy pojedynki. Pozostali gracze trenują w Kielcach. W tym gronie są wracający po kontuzjach Alex Dujszebajew i Szymon Sićko. Co ciekawe, drugi z nich musi lecieć do Budapesztu, skąd ma wykupiony bilet. Podobnie, jak pozostali reprezentanci Polski. Cały zespół spotka się dopiero w katarskiej Dosze, skąd odleci do Arabii Saudyjskiej.
– Cały dzień spędzimy w podróży, a już we wtorek o godz. 9.30 naszego czasu gramy mecz. Dla chłopaków nie będzie to wygodna sytuacja. Nie ma tutaj jednak asekuracji w głosie. W tych godzinach na co dzień trenujemy. Dla nas nie będzie to szokiem. W dniu spędzonym na lotniskach i w samolocie będzie to jednak wyzwanie. Nie szukamy wymówek. Będziemy przygotowani – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.
W zmaganiach, które ponownie odbędą się w arabskim Dammam, weźmie udział 12 zespołów. Faworytami są cztery europejskie: Industria Kielce, Barcelona, Magdeburg i Fuchse Berlin. Stawką nie jest tylko prestiż, ale też solidny zastrzyk finansowy. Zwycięzca otrzyma około pół miliona dolarów.
– Aby wygrać Ligę Mistrzów musisz przez kilka miesięcy niemal co tydzień walczyć o wygraną. Droga do końcowego sukcesu jest bardzo długa. Na Super Globe jest intensywnie, też ciężko: daleka podróż, warunki atmosferyczne. Z drugiej strony to tylko cztery spotkania, żeby spełnić marzenia i przywieźć tytuł, którego w naszej gablocie jeszcze nie ma – wyjaśnia asystent Tałanta Dujszebajewa.
Aby marzyć o zwycięstwie kielczanie muszą przejść fazę grupową. We wtorek zmierzą się z najlepszą drużyną Azji – bahrańskim Al-Najma (godz. 9.30). W czwartek ich rywalem będzie mistrz Ameryki Północnej – amerykański San Francisco CalHeat (godz. 10.15).
– Tałant uruchomił swoje stare kontakty i mamy materiał wideo z gry naszych rywali. W poniedziałek, po długiej podróży, będziemy analizować naszego pierwszego przeciwnika. Piłka ręczna cały czas idzie do przodu. Jest coraz mniej „egzotycznych” drużyn. Rzadko spotyka się sytuację, gdzie w seniorskiej piłce ktoś gra „każdy swego”. 15 lat temu mogło się to zdarzyć. Handball jest zglobalizowany. Trenerzy z Europy wyjeżdżają w świat, wprowadzają nasz styl grania. Na pewno ci zawodnicy wiedzą, jak grać. Podejrzewam, że w San Francisco lwia część występuje w reprezentacji, która była ostatnio na mistrzostwach świata i wygrała mecz. To nie będzie dla nich tylko przygoda życia. Na pewno będą chcieli się fajnie sprzedać. Te spotkania nie muszą być łatwe. Jeśli nie znasz do końca przeciwników, to trzeba ich jeszcze bardziej szanować i być mocno skoncentrowanym – przyznaje Krzysztof Lijewski.
Zespoły z Europy są murowanymi faworytami do gry w półfinale. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to 11 listopada, podopieczni Tałanta Dujszebajewa zagrają o finał z broniącym tytułu Magdeburgiem, z którym w czerwcu minimalnie przegrali finał Ligi Mistrzów.
– Do weekendu jeszcze dojdziemy. Na razie koncentrujemy się tylko na fazie grupowej. W tych dwóch meczach musimy też umiejętnie wprowadzić zawodników wracających po kontuzjach, aby na ewentualny półfinał byli w stanie nam wyraźnie pomóc – kwituje Krzysztof Lijewski.
O poczynaniach Industrii Kielce na Super Globe na bieżąco będziemy informować na portalu wKielcach.info.
fot. Patryk Ptak