W sobotę Industria Kielce odniosła najwyższe zwycięstwo w sezonie. W 11. serii Orlen Superligi pokonała przed własną publicznością Azoty Puławy 49:29. – Od pierwszego gwizdka nie było widać zmęczenia, nie zlekceważyliśmy rywali – przyznał Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa błyskawicznie wypracowali kilkubramkową przewagę. Spokojnie mogli pokusić się o rekordowy wynik strzelecki w historii, ale przestrzelili kilka dogodnych sytuacji. – Cieszymy się z przekonującego zwycięstwa. Czwartkowy mecz w Lidze Mistrzów przeciwko Aalborgowi kosztował nas wiele i niektórzy mogli mieć obawy o formę fizyczną. Od pierwszego gwizdka nie było widać zmęczenia, nie zlekceważyliśmy drużyny z Puław. Znaliśmy ich dobre i słabe strony, a ta wysoka przewaga to zasługa koncentracji i szacunku do rywali – tłumaczył Krzysztof Lijewski.
W drugiej części „żółto-biało-niebiescy” byli mniej skuteczni. Po 10 minutach Tałant Dujszebajew poprosił nawet o czas. – Koncentracja nieco uciekła, ale możemy rozgrzeszyć zawodników. Jednak trzeba grać do ostatniego gwizdka i nad tym warto pracować, bo to może nam się w przyszłości przydać – wyjaśniał drugi trener Industrii Kielce.
W sobotę po półtoramiesięcznej pauzy do gry wrócił Piotr Jędraszczyk. – Cieszę się, że wróciłem. Mam nadzieję, że ta pewność siebie będzie do mnie wracać. Myślę, że potrzebuję czasu, bo jest trochę inaczej niż przed urazem. Ale dobrze przepracowałem ten okres bez gry i mam nadzieję, że do końca sezonu będą mógł pomagać drużynie na boisku. Czemu nie zdobyliśmy 50 bramek? To dobre pytanie. Kibice czekali, ale my też czekaliśmy, dzisiaj czuliśmy, że stać nas na to. Ofensywa pracowała bardzo dobrze cały mecz. Koncentracja może trochę uciekać, będziemy pracować, by w przyszłości pracować przez 60 minut na sto procent – wyjaśniał Piotr Jędraszczyk.
W środę Industria Kielce zagra na wyjeździe z Aalborgiem.







