Lijewski: Z łatwością można połączyć kropki. Nie jest łatwo walczyć z tak wielką maszyną - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Lijewski: Z łatwością można połączyć kropki. Nie jest łatwo walczyć z tak wielką maszyną

Przeczytaj także

Po 12 latach kolejnych triumfów Industria Kielce straciła mistrzostwo Polski. Po meczu z Orlenem Wisłą Płock, przegranym po rzutach karnych, w język nie gryzł się Krzysztof Lijewski. – Czasami mamy takie wrażenie, że nie gramy tylko przeciwko drużynie przeciwnej – powiedział drugi trener kieleckiego zespołu.

W niedzielę obie drużyny stworzyły pasjonujące widowisko w Hali Legionów. Po 60. minutach był remis 20:20. Orlen Wisła wygrała w karnych 8:7 i odzyskała tytuł po 13 latach. – Byliśmy przygotowani na taki mecz: bardzo zacięty i wyrównany, od początku do końca. To przypominało spotkania piłki ręcznej z lat 80. i 90. Wynik był niski. Przeważała gra obronna nad atakiem. Tak było też w Płocku. Szliśmy łeb w łeb. O naszej porażce zadecydowały detale, jak np. za dużo błędów technicznych, niektórych podyktowanych nad wyrost. Mogliśmy lepiej zachować się w przewadze – wyjaśniał Krzysztof Lijewski.

Za Industrią Kielce bardzo trudny sezon. Mimo olbrzymich problemów kadrowych zespół minimalnie przegrał też awans do Final4. „Żółto-Biało-Niebiescy” trzy razy przegrali konkurs rzutów karnych. –  To był trudny sezon dla nas. Mam na myśli problemy z głównym sponsorem. Duże ryzyko upadku drużyny. Do tego kontuzje, poharatany skład, pechowe gwizdki sędziów, na różnych szczeblach. Wiedzieliśmy, że ciężko będzie z takich rozgrywek coś wycisnąć – tłumaczył drugi trener kieleckiego zespołu.

Po porażkach w takich okolicznościach trudno mieć do kogoś pretensje. – Z Tałantem jesteśmy zgodni i mówimy jednym głosem. Nasza drużyna to lwy. Chłopaki skazywani na pożarcie, walczyli do ostatniego tchu. Można powiedzieć, że były karne. To jednak loteria, jak rzut monetą. Nie możemy mieć do nikogo pretensji. Po tym spotkaniu stan rywalizacji powinien być 1:1. W pierwszym nie powinno dojść do karnych. Czasami mamy takie wrażenie, że nie gramy tylko przeciwko drużynie przeciwnej. Jest głębsze dno – tłumaczy Krzysztof Lijewski.

Następnie drugi trener mistrza Polski użył mocnych słów, odnosząc się do głównego sponsora rozgrywek: ORLEN Superligi.

– Specjalnie na konferencję wziąłem medal, żebyście zobaczyli, co jest na nim napisane i co jest za naszymi plecami na ściankach. Odkąd sponsor z tą nazwą wszedł do ligi… z łatwością można połączyć kropki. Nie jest łatwo walczyć z tak wielką maszyną. To nie jest żadna wymówka czy atak na zespół z Płocka. Czasami wydaje się, że to walka z wiatrakami. Znacie się na piłce ręcznej, wiecie o czym mówię. Trzeba reagować – wyjaśniał.

– Kiedyś grałem w Bundeslidze w drużynie, której sponsorem była firma jubilerska. Ona również wspierała zespół w Danii. EHF wzburzył się i powiedział, że to niedopuszczalne, aby jeden sponsor wspierał dwa zespoły, grające w tych samych rozgrywkach. Musiał zdecydować. U nas nikomu to nie przeszkadza i nie kole w oczy – tłumaczył dalej.

– Gratulacje dla drużyny z Płocka, która wykonała kapitalną robotę. W sporcie nie ma monopolu na wygrywanie. Mieliśmy świetną serię, napisaliśmy piękną historię, która trwała 12 lat. Warto o niej pamiętać. Wszystko się kończy. Teraz mamy dużą motywację, aby wszystko odrobić w nowym sezonie. Teraz z czterech pucharów zostajemy z niczym. To musi być pozytywny kop – zakończył.

Przeczytaj także