Korona Kielce przystąpi do ostatniego spotkania w 2024 roku z miejsca w strefie spadkowej. W poniedziałek zagra na Exbud Arenie z faworyzowaną Pogonią Szczecin. – Musimy zapunktować i dać sobie chwilę wytchnienia na te ciężkie, ale krótkie przygotowania w zimie – mówi Jacek Zieliński trener kieleckiego zespołu.
„Żółto-czerwonych” pod kreskę zepchnął Radomiak, który w piątek zremisował z GKS-em Katowice (1:1). Ekipa z Mazowsza, Puszcza Niepołomice i Korona mają po 17 punktów. Ci pierwsi są jednak najlepsi w „małej tabeli”.
Kielczanie muszą zapunktować z Pogonią, aby przezimować na bezpiecznej lokacie. W minioną środę „żółto-czerwoni” zbudowali morale awansując do ćwierćfinału Pucharu Polski po ograniu Widzewa Łódź (1:0). – Mamy swoje marzenia i jesteśmy w ciężkiej sytuacji. Dla nas ten pojedynek jawi się jako kluczowy, bo zagramy w nim o spokojną zimę. Zrobimy wszystko, żeby tak jak po ostatnim meczu z Widzewem w naszej szatni panowała radość – zapewnia Jacek Zieliński.
„Żółto-czerwoni” nie będą faworytem poniedziałkowej rywalizacji. Pogoń zajmuje ósme miejsce, co na pewno jest wynikiem poniżej jej oczekiwań. „Portowcy” są osobliwą drużyną. Gdyby brać pod uwagę tylko spotkania przed własną publicznością, to graliby o mistrzostwo Polski. U siebie zdobyli 22 z dotychczasowych 26 punktów. Na wyjeździe sięgnęli po cztery „oczka”. Dwie kolejki temu zanotowali pierwszy zwycięstwo na stadionie przeciwnika, pewnie pokonując Lechię Gdańsk 3:0.
W środę ekipa Roberta Kolendowicza pokonała po Zagłębie Lubin i również zameldowała się w najlepszej ósemce Pucharu Polski. – Pogoń to bardzo mocny zespół. Mecze wyjazdowe w pierwszej części sezonu jej nie wychodziły, ale wygrywając w Gdańsku 3:0 z Lechią pokazała dużą siłę. Spotkania z Jagiellonią (1:1) i Zagłębiem pokazały, jaką ma siłę w ofensywie. „Portowcy” są w niej bardzo mocni. Wystarczy wymienić tylko Gorgona, Grosickiego, Koulourisa czy Biczachczjana – komplementuje rywala Jacek Zieliński.
63-letni szkoleniowiec Korony musi przeprowadzić zmiany w wyjściowym składzie. Nie będzie mógł skorzystać z Yoava Hofmeistera i Pau Resty, który zazwyczaj grali wszystko od deski do deski. Do trójosobowego bloku stoperów wskoczy Bartłomiej Smolarczyk. Młodzieżowy reprezentant Polski zaprezentował się z bardzo dobrej strony w pucharowej potyczce z Widzewem.
– Czas oczekiwania na grę był dłuższy niż zwykle. Pracowałem jednak na to bardzo ciężko. Jest pozytywna ekscytacja. Ten ostatni mecz dał mi bardzo dużo. Dodał pewności siebie, a to poskutkuje większą swobodą w działaniach. Jestem gotowy. Wiemy, że pauzują Yoav i Pau, co stanowi dodatkowe wyzwanie, którzy wchodzą w ich miejsce. Teraz mamy możliwość pokazania, że możemy zagrać na tym samym poziomie, a może nawet i lepszym – tłumaczy Bartłomiej Smolarczyk, który gra w centralnej części bloku defensywnego. W swoich dotychczasowych spotkaniach udowadniał, że potrafi brać na siebie ciężar ustawiania nawet bardziej doświadczonych kolegów.
– Nie tylko przy pierwszych meczach komunikacja jest ważna. Nie ważne, czy z kimś gram pierwsze czy pięćdziesiąte spotkanie. Ona musi być zawsze na wysokim poziomie. Czym lepiej będziemy zarządzać linią defensywną, tym będziemy mniej biegać po popełnionych przez nas błędach – przekonuje młody obrońca, który liczy na trzy punkty z Pogonią i spokojniejszą przerwę zimową.
– Po ewentualnej wygranej, już drugiej z rzędu, inaczej weszlibyśmy w przerwę zimową, inaczej spędzili święta. Nie ważne, jak wyglądała ta runda, nie mnie to oceniać, ważne byłoby, jak ją skończyliśmy. Potrzebujemy tego zwycięstwa – kwituje Bartłomiej Smolarczyk.
Poniedziałkowe spotkanie Korona – Pogoń na Exbud Arenie rozpocznie się o godz. 19.
fot. Paweł Jańczyk, Pogoń Szczecin, Korona Kielce
fot. Paweł Jańczyk, Pogoń Szczecin, Korona Kielce