Przeczytaj także
Industria Kielce zaserwowała swoim fanom rollercoaster w wygranym spotkaniu z Kolstad. Piątek poświęci na powrót z Norwegii, a już w sobotę ponownie wybiegnie na boisko. W dziewiątej serii Orlen Superligi zmierzy się przed własną publicznością z Energą MKS-em Kalisz.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa musieli włożyć dużo sił w cenne zwycięstwo w Norwegii. To zapewnili sobie tuż przed końcową syreną, po rzucie Arcioma Karalioka do pustej bramki z szybkiego środka. W piątek zespół wrócił ze Skandynawii. Do ligowej rywalizacji przystąpi tylko po analizie wideo.
W sobotę zmęczonych kielczan spróbuje zaskoczyć czwarta drużyna ligi. Energa MKS Kalisz ma na koncie 15 punktów, na które złożyło się pięć wygranych i jedna porażka po karnych. Ostatnio zawodnicy Rafała Kuptela pewnie pokonali Zagłębie Lubin 30:24. – Drużyna z Kalisza gra bardzo dobrze i równo. Wygrali mecze, które musieli wygrać. Do tego bonusem i niespodzianką było ogranie Górnika Zabrze. Grali w domu, ale do tej pory dla nich nie była to normalność. Z zespołem Rafała Kuptela trzeba się liczyć. Dobrze w ich szeregi wkomponowali się nowi zawodnicy – przyznaje Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu.
Czwartkowy mecz w Norwegii był bardzo intensywny. Kielczanie od dłuższego czasu grają w okrojonym składzie. Teraz ponownie muszą radzić sobie bez Jorge Maquedy, który został zawieszony na cztery superligowe spotkania za ugryzienie Mirsada Terzica. Jak przyznają zawodnicy, kluczem do odniesienia zwycięstwa będzie zachowanie koncentracji. – Ciężko grać, co trzy, a nawet dwa dni. Mamy mało treningów, ale taka jest nasza praca, to nie jest nowość. Mamy szacunek do każdego przeciwnika. To jedyne normalne podejście. Dla nas takie starcia do najlepsza forma treningu. Od pierwszej do ostatniej minuty musimy być skupieni i walczyć o każdą piłkę. Nie ważne, czy mamy plus jeden, czy plus piętnaście – przekonuje Sandro Mestrić, bramkarz kieleckiego zespołu.
Sobotnie spotkanie w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 16.