Industria Kielce wróciła na fotel lidera Orlen Superligi. W środowym meczu 16. serii pokonała na wyjeździe Energę MKS Kalisz 38:21.
Podobnie jak w poprzednich spotkaniach, na superligowy wyjazd nie pojechał Andreas Wolff. Tałant Dujszebajew miał do dyspozycji młodych Miłosza Wałacha i Nikodema Błażejewskiego.
Kielczanie rozpoczęli z Michałem Olejniczakiem na środku rozegrania i braćmi Dujszebajewami po bokach. Mistrzowie Polski mocno wystartowali. Od początku postawili twarde warunki w obronie. Radzili sobie również z agresywną defensywą gospodarzy. Po wyższym wyciągnięciu miejscowych, często grali z kołem. Po dziewięciu minutach i trzecim golu Benoita Kounkouda prowadzili 7:1. W mecz dobrze wprowadził się Miłosz Wałach. Rafał Kuptel musiał szybko poprosić o czas.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa utrzymywali bardzo dobry rytm. W porównaniu z poprzednim spotkaniem z Gdańskiem, szybciej transportowali piłkę do przodu, wykazywali się też o niebo lepszą skutecznością. W 19. minucie po ładnym rzucie z dystansu Tomasza Gębali prowadzili już 14:3.
Mistrzowie Polski mieli wszystko pod kontrolą. Dwadzieścia sekund przed przerwą, przy wyniku 19:8, czas wziął Tałant Dujszebajew. Zagrali niemal do syreny, a gola numer 20 rzucił Paweł Paczkowski. Kielczanie w pierwszej części zanotowali 83-procentową skuteczność w ataku.
Bezpośrednio po wznowieniu dwa gole na swoim koncie zapisał Alex Dujszebajew. Gospodarze zdobyli dziesiątą bramkę dopiero w 36. minucie. Na listę strzelców wpisał się Piotr Krępa, ale wówczas kielczanie mieli na koncie już 23 trafienia. Kilka chwil później Rafał Kuptel wziął drugi czas.
Kielczanie nie ściągali nogi z gazu. Zdobywali bramki seryjnie. W 42. minucie prowadzili już 28:11.
W kolejnym fragmencie mistrzowie Polski nieco wyhamowali w ataku, ale trzymali defensywę. Na jedenaście minut przed końcem prowadzili 30:14. Wówczas ostatnią przerwę wykorzystał szkoleniowiec gospodarzy.
Po wznowieniu czerwoną kartkę za faul na Tomasie Nejdlu zobaczył Tomasz Gębala. Czech opuścił spotkanie w asyście fizjoterapeutów. W przewadze Kalisz grał z dwójką obrotowych i delikatnie odrobił straty. Kielczanie popełnili też kilka błędów w ataku. W ostatnim fragmencie zachowali jednak koncentracje. Dobrze wyglądała współpraca na linii Haukur Thrastarson-Nicolas Tournat.
Kielczanie wygrali tak wysoko w lidze – większą liczbą bramek niż dziesięć – pierwszy raz od 21 października, kiedy ograli MMTS w Kwidzynie 48:29. Dzięki zwycięstwu w Kaliszu wrócili na fotel lidera Orlen Superligi. W różnicy bramkowej mają siedem trafień więcej od Orlen Wisły Płock. Oba zespoły zagrają w przyszłą środę. Zanim dojdzie do „Świętej Wojny”, Industria zagra w niedzielę u siebie z Górnikiem Zabrze (godz. 15).
Energa MKS Kalisz – Industria Kielce 21:38 (8:20)
Kielce: Wałach, Błażejewski – Nahi, Wiaderny 2, Surgiel 3, Gębala, Sićko, D. Dujszebajew 1, Olejniczak 3, Thrastarson 3, A. Dujszebajew 6, Paczkowski 5, Kounkoud 5, Karaliok 4, Tournat 5