Przeczytaj także
Szczypiorniści Industrii Kielce poprawili celowniki przed meczem z Barceloną. W sobotę ograli przed własną publicznością Azoty Puławy 49:35. – U naszych zawodników było widać błysk w oku, hart ducha i pazerność na bramki – powiedział Krzysztof Lijewski, drugi kieleckiego zespołu.
Skuteczność zawiodła „żółto-biało-niebieskich” w Nantes. Od początku ligowej rywalizacji byli nastawieni na bardzo ofensywny mecz. – Nie chodziło o rekordy czy nabijanie statystyk. Chłopaki mieli zbudować rytm biegania do przodu. W Nantes zdobyliśmy za mało bramek. Chcieliśmy wrócić na zwycięskie tory. Od początku graliśmy zdecydowanie lepiej. Poprzez aktywną obronę wyłuskiwaliśmy sporo piłek i biegaliśmy do kontrataków – tłumaczył asystent Tałanta Dujszebajewa.
Sobotnie spotkanie było bardzo szybkie. Azoty też poszły na wymianę ciosów, nie chciały zwalniać gry. – Według mnie, ta drużyna jest niedoceniana w środowisku piłki ręcznej, ale tylko dlatego, że odszedł od niej duży sponsor. Oni jednak nie spuszczają głów, tylko walczą. Tutaj nie mieli nic do stracenia. Mieli łatwość dochodzenia do sytuacji rzutowych, ale nasza koncentracja była na tyle duża, że nie pozwoliliśmy im na rozwinięcie skrzydeł – wyjaśniał Krzysztof Lijewski.
Dobrze wyglądała współpraca rozgrywających z obrotowymi. Ta pozycja była często podwajana. Kołowi rzucili łącznie 18 bramek – połowę tego dorobku uzbierał Arciom Karaliok.
– To imponujący wynik. Taki jest nasz styl. Sporo trenujemy z kołem. Arciom to najlepszy obrotowy na świecie. Theo Monar do tego aspiruje. Ja pomagam na tyle, ile mogę. Musimy wykorzystywać taką grę, szczególnie przy kontuzjach. Jest nas trzech. Mamy więcej sił, bo możemy rotować – powiedział Łukasz Rogulski, który przyznał, że drużyna była mocno nastawiana na rzucanie goli.
– Koncentracja musiała poprawić się po Nantes. W momencie oddawania rzutów każdy miał w głowie, że trzeba przyłożyć się jeszcze mocniej. Czasami ułamek dekoncentracji, mógł kosztować nas bardzo dużo. Szczególnie, że po drugiej stronie był bramkarz reprezentacji Gruzji. Cieszymy się, że znacząco poprawiliśmy skuteczność – wyjaśniał obrotowy.
W środę Industria Kielce podejmie Barcelonę. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa poprawili swoje celowniki, ale nie chcą zapominać o tym, co wydarzyło się w Nantes.
– Chcemy zachować ten mecz w naszych głowach. Chcemy przełożyć go na sportową złość w pojedynku z Barceloną. Z tego spotkaniach z Azotami chcemy zabrać radość z biegania do przodu i dobry wynik strzelecki. Myślę, że taka postawa da nam szansę, aby powalczyć o korzystny wynik – zakończył Łukasz Rogulski.
Środowy mecz z Barceloną rozpocznie się o godz. 20.45.