– Fajnie zacząć sezon od zwycięstw. Jeśli chodzi o same mecze, na pewno było widać głód grania u chłopaków, bardzo chętnie biegali, było wysokie tempo kontrataków – powiedział Krzysztof Lijewski, drugi trener KS Kielce, po turnieju w Santander.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa spędzili w Hiszpanii sześć dni. Zwieńczeniem krótkiego obozu były dwa mecze towarzyskie. W piątek pokonali Atletico Valladolid 33:30, a w sobotę Balonman Cangas 33:27
– Bardzo się cieszymy, że wygraliśmy pierwsze dwa mecze, i pierwszy turniej w nowym sezonie. Rok temu nie udało nam się wygrać zawodów w Santander, zajęliśmy trzecie miejsce. Dlatego teraz fajnie zacząć sezon od zwycięstw. Jeśli chodzi o same mecze, na pewno było widać głód grania u chłopaków, bardzo chętnie biegali, było wysokie tempo kontrataków – wyjaśniał Krzysztof Lijewski.
Po kielczanach było widać duże zmęczenie ostatnimi dwoma tygodniami, w których skupiali się na ciężkiej pracy motorycznej.
– Oczywiście, były momenty lepsze i gorsze, ale na tym etapie przygotowań nie mogło być inaczej, bo zawodnicy wciąż mają ciężkie nogi i brakuje im nieco zgrania i timingu. A mimo to, drużyna wyglądała momentami bardzo dobrze. Z pozytywnej strony pokazali się też nasi trzej bramkarze. Każdy z nich grał po równo i odbił kilka piłek. Z drugiej strony, było kilka strat i niewymuszonych błędów. Przewagi, które potrafiliśmy wypracować, szybko topniały. Mamy, co poprawiać. Zależało nam, by utrzymać opanowanie pod bramką rywala. Trzeba też pamiętać, że nasi przeciwnicy trenują dwa tygodnie dłużej, więc mieli nieco więcej świeżości – tłumaczył drugi trener mistrzów Polski.
W niedzielę „żółto-biało-niebiescy” wrócą do Kielc, ale na krótko. W środę wyjadą na Węgry, gdzie w dwóch kolejnych dniach w Veszprem rozegrają sparingi z Telekomem i Tatabanią.