Przechytrzyć „Lisy”. Industria Kielce podejmuje mistrza Bundesligi - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Przechytrzyć „Lisy”. Industria Kielce podejmuje mistrza Bundesligi

Przeczytaj także

W czwartek Industria Kielce powalczy o kolejne punkty w fazie grupowej Ligi Mistrzów. W trzeciej kolejce zmierzy się w Hali Legionów z Fuechse Berlin. – To mega gruby kaliber. Przyjeżdża mistrz Bundesligi, czyli najsilniejszej ligi w Europie, a także finalista Ligi Mistrzów. To mówi o nich wszystko. Jednak podejmiemy rękawice – przekonuje Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu.

W poprzednim tygodniu podopieczni Tałanta Dujszebajewa przegrali na wyjeździe ze Sportingiem Lizbona 37:41. Tak dużo bramek stracili po raz pierwszy od ponad sześciu lat i sezonu 2018/2019. Teraz przyjdzie im zatrzymać równie groźnego rywala z nietuzinkowym liderem ofensywy, jakim jest Duńczyk Mathias Gidsel. – Przegrana w Lizbonie zabolała nas, może trochę rozwścieczyła. Berlin na pewno stoi na nie gorszym poziomie. Możemy spodziewać się podobnego meczu, bo to też drużyna, która jest nastawiona na szybkie granie, na szukanie pojedynków jeden na jeden. Mają świetnego bramkarza. Każda pozycja jest bardzo mocna obsadzona przez najlepszych zawodników na świecie. Znamy ten zespół bardzo dobrze, bo mierzyliśmy się w poprzednim sezonie – wyjaśnia Łukasz Rogulski, obrotowy kieleckiego zespołu.

Zadanie będzie jednak utrudnione, bo z powodu zawieszenia zabraknie Arcioma Karalioka. – To duży kłopot. Arczi jest filarem obrony i ataku. Wszyscy wiedzą, jaką stanowi dla nas wartość. Wszyscy ubolewamy nad tym, że został zawieszony. Nic nie możemy już zrobić. Teraz wierzymy, że pozostali gracze, grający na tej pozycji, czyli Theo Monar i Łukasz Rogulski, dadzą taką samą jakość. Jesteśmy przekonani, że tak będzie – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.

Fuechse zanotowało kapitalny poprzedni sezon, zdobywając pierwsze mistrzostwo Niemiec. Świetnie zaprezentowało się również w Lidze Mistrzów, docierając do finału, w którym musiało uznać wyższość Magdeburga. Ekipa z Berlina po drodze, w 1/8 finału, wyeliminowała Industrię Kielce. Te rozgrywki rozpoczęła od zwycięstwa w Superpucharze, jednak na początku września doszło do trzęsienia ziemi. Z funkcją trenera pożegnał się Jaron Siewert, a dyrektorem sportowym przestał być Stefan Kretzschmar. Obie te role przejął Nicolej Krickau. 39-letni Duńczyk wcześniej prowadził m.in. GOG i Flensburg-Handewitt. Zmiany nie obyły się bez strat. W Bundeslidze „Lisy” przegrały z Magdeburgiem (32:39) i Gummersbach (29:34). Ostatnio pewnie ograły jednak Melsungen (30:24).

– Bronią tym samym stylem, czyli agresywnym 6-0. W ataku dużo dzieje się wokół Mathiasa Gidsela i Lasse Andersena. Zostali wzmocnieni przez Tobiasa Grondahla. Może nie jest za wysoki, ale bardzo dobry indywidualnie, potrafiący wziąć na siebie przeciwnika i podać do kolegi. To niewygodna drużyna. Jesteśmy gospodarzami i wierzę, że z naszymi kibicami wrócimy na zwycięskie tory. Zadanie jest ciężkie, ale nikt nie zwiesi głów. Gramy bez Arcioma, ale inni zawodnicy muszą wziąć na siebie jeszcze większą odpowiedzialność. Mamy potencjał, aby walczyć z każdą drużyną. Nie wiem, czy jesteśmy faworytem. nie można powiedzieć jednak, że nie podejmiemy rękawicy w starciu przeciwko takiemu zespołowi – tłumaczy Krzysztof Lijewski.

W czwartek na najwyższy poziom muszą wejść nie tylko obrońcy, ale również bramkarze. Ich odbić brakowało w Lizbonie.

– – Myślę, że tak samo jak z Kolstad potrzebna jest twarda obrona, dobrzy bramkarze i szybkie przejście do kontrataku. Nie możemy tracić piłek, właściwie żadnych, bo Mathias Gidsel i pozostali zawodnicy Berlina w sekundę znajdą się już po drugiej stronie boiska – przyznaje Klemen Ferlin, bramkarz Industrii Kielce.

Czwartkowe spotkanie z Fuechse Berlin w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 18.45

Przeczytaj także