W sobotę Industria Kielce chce przypieczętować awans do półfinału Orlen Superligi. Przed własną publicznością musi pokonać MMTS Kwidzyn.
Przed tygodniem kielczanie odnieśli pewne zwycięstwa na wyjeździe. Ograli ósmą drużynę sezonu zasadniczego różnicą piętnastu bramek – 43:28. Rywalem mieli problemy z ich wysuniętą obroną. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa mieli wiele sposobności do zdobywania łatwych goli z kontrataków.
W środę „Żółto-Biało-Niebiescy” awansowali do Final4 Orlen Pucharu Polski, pokonując Corotop Gwardię Opole 36:22. Rewanż z MMTS-em wydaje się formalnością.
– W play-offach nie chodzi o to, aby grać ładnie i wygrywać, kto wie jaką różnicą bramek. Na koniec trzeba mieć po prostu jednego gola więcej od rywala. Te spotkania rządzą się swoimi prawami. Drużyna niżej rozstawiona może marzyć o tym, aby sprawić niespodziankę i zagrać dalej. To, że prowadzimy 1:0 nic nie znaczy. Jesteśmy faworytem. Zespół Bartka Jaszki nie ma nic do stracenia. To może im pomóc. Oni mają młodych zawodników, głodnych grania, którzy chcą sprzedać swoje umiejętności jak najlepiej. Sam Bartek powiedział mi, że dla nich granie z taką drużyną jak Industria Kielce to największa nagroda za ciężkie treningi – wyjaśnia Krzysztof Lijewski, drugi trener mistrza Polski.
Podopieczni Tałanta Dujszebajewa trenują w ostatnich dniach zdecydowanie mocniej. W swoim planie mają więcej biegania i siłowni. Wszystko po to, aby naładować akumulatory przed najważniejszą częścią sezonu, która rozpocznie się od rywalizacji o Final4 z Magdeburgiem.
Przy tym muszą uważać na kontuzje. W ostatnim spotkaniu z Corotop Gwardią przekonał się o tym Michał Olejniczak, który przy oddawaniu rzutu przy kontrze poczuł ból w pachwinie. Resztę meczu obejrzał z ławki rezerwowych z przyłożonym lodem. Po końcowym gwizdku czuł się lepiej. Skończyło się na strachu, chociaż pewnie opuści starcie z MMTS-em. Sobotnie spotkanie w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 16.
fot. Patryk Ptak, Materiały Prasowej Orlen Superligi