
Przeczytaj także
Trener Jagiellonii Białystok Adrian Siemieniec uważa, że jego piłkarze w niedzielnym meczu w Kielcach muszą odpowiedzieć przeciwnikowi zaangażowaniem, dobrym nastawieniem i energią w grze. – Trzeba przyznać, że Korona jest bardzo groźna na wiosnę, jej najsilniejsza strona to mentalność – mówił.
W minionej kolejce aktualni mistrzowie Polski niespodziewanie, lecz zasłużenie, przegrali u siebie 1:3 z KGHM Zagłębiem Lubin i nie nadrobili strat do lidera Rakowa Częstochowa. Tracą do niego, i do drugiego w tabeli Lecha Poznań, cztery punkty. Jednocześnie Jagiellonia musi też oglądać się za siebie, bo dobrze punktująca wiosną Pogoń Szczecin, czwarta w tabeli, ma do niej już tylko pięć punktów straty.
– Nie jest dzisiaj problemem, że my biegamy mniej od przeciwników, albo mniej intensywnie, albo mamy mniej sprintów, mówią o tym statystyki. Swoje przemyślenia mamy, one są wielotorowe – mówił trener Siemieniec w piątek na konferencji prasowej przed wyjazdem Jagiellonii do Kielc.
Mówił że w przypadku zespołu, który wciąż gra „o coś”, na finiszu rozgrywek ma miejsce sytuacja, w której są bardzo duże oczekiwania „a jak coś idzie nie po naszej myśli, to pojawia się bardzo duże rozczarowanie”. Tłumaczył, że w meczu jedna sytuacja może sprawić, że tracisz nad nim kontrolę – w przypadku spotkania z Zagłębiem Jagiellonia objęła prowadzenie i w pierwszej fazie spotkanie kontrolowała.
– Ale po stracie gola zabrakło nam cierpliwości, spokoju, zaczęły na boisku dominować różne emocje (…), straciliśmy konsekwencję w grze. Źle zarządziliśmy emocjami w tym meczu – mówił Siemieniec. Przypomniał, że prawie całą drugą połowę zespół grał w eksperymentalnym ustawieniu środka obrony, po kontuzji stopera Mateusza Skrzypczaka. Trener mówił też o swoim zachowaniu i o tym, jakie emocje przekazywał drużynie na boisku.
Zwrócił uwagę, że praktycznie przez cały sezon jego piłkarze grali w systemie co 3-4 dni (Jagiellonia rozegrała od lipca ok. 50 spotkań), a to oznaczało brak normalnego procesu treningowego. – Widzimy po analizach, że pewne zachowania nam uciekają, że w pewnych aspektach tracimy powtarzalność, gubimy konsekwencję. Teraz dopiero zaczęliśmy trenować, po dwóch dniach wolnego – dodał szkoleniowiec.
– Staram się dobierać komunikację, żeby dobrze ich nastawić i przede wszystkim myślę, żeby trochę tego napięcia rozładować. Bo było w meczu z Zagłębiem czuć, że to napięcie jest – mówił.
Podkreślił – nawiązując do postępu, jaki zrobił zespół w ciągu dwóch lat i ile osiągnął – że jednak „warto się zatrzymać, wrócić do tego gdzie byłeś i gdzie jesteś”. – Żeby nie mylić ambicji z niezdrową presją – dodał.
– Trzeba przyznać, że Korona jest bardzo groźna na wiosnę, jej najsilniejsza strona to mentalność. Co mi imponuje w tym zespole, co trener Jacek Zieliński fantastycznie wypracował, to widać, że ten zespół żyje jednym tchem, że oni są intensywni, grają z dobrym nastawieniem, odważnie, widać że tam jest „flow” – mówił o najbliższym przeciwniku.
Podkreślał, że kluczowe będzie dla Jagiellonii, iż musi niejako odpowiedzieć tym samym. – Wyrównać poziom mentalności, nastawienia, energii i dopiero wtedy możemy mówić o taktyce. No bo jeżeli nie wygrasz pojedynku, nie będziesz dobrze nastawiony, to twoja przewaga struktury, czy taktyczna, nic ci nie da. I od tego musimy zacząć – dodał Siemieniec.
Poprawiła się sytuacja kadrowa. Gotowy do gry jest Skrzypczak, wraca też do kadry po urazie Leon Flach oraz – pauzujący w meczu z Zagłębiem za kartki – Dusan Stojinovic. Pauzuje za to z tego powodu Lamine Diaby-Fadiga.
Początek meczu Korony z Jagiellonią – w niedzielę o godz. 12.15.
fot. Jagiellonia Białystok