Przeczytaj także
– Zarząd wie, jakie mamy problemy, ale też ma sposób na ich rozwiązanie i dokonanie przebudowy. Jeśli trzeba zrobić krok w tył, aby później wykonać dwa do przodu, też idę z nimi. Ten klub jest jak moje dziecko. Nie chcę go zostawić. Jestem w nim zakochany, podobnie jak w kibicach, którzy codziennie pokazują, że są najlepsi. To nie jest gadanie dla poklasku – powiedział Tałant Dujszebajew, trener Industrii Kielce, który był gościem naszego programu „Sport wKielcach”.
8 stycznia minęło dziesięć lat od momentu zatrudnienia Tałanta Dujszebajewa w kieleckim klubie. W tym czasie Kirgiz poprowadził drużynę w 507 meczach. Wygrana Ligia Mistrzów, dwa srebrne medale i brąz tych rozgrywek, dwa brązy Super Globe, 10 tytułów mistrza Polski, siedem krajowych pucharów. To była dekada pod znakiem olbrzymich sukcesów, o której więcej pisaliśmy w tekście pt. „Panie Talancie, to już dziesięć lat! A wszystko zaczęło się od decyzji żony…”.
– Ostatnio mieliśmy czas porozmawiać z żoną na ten temat. Czas leci niesamowicie szybko. 10 lat to bardzo dużo. Na pewno w styczniu 2014 roku nie myśleliśmy, że zostaniemy tutaj tak długo. Jesteśmy jednak szczęśliwi, że wszystko potoczyło się inaczej. To oznacza jedno: nie jest źle, bo mnie jeszcze nie zwolnili. Mam nadzieję, że będę tutaj jeszcze co najmniej dziesięć lat – wyjaśnia szkoleniowiec mistrza Polski.
Jubileuszowy sezon dla trenera jest wymagający. Po dwóch latach gry w finałach Ligi Mistrzów za zespołem trudna jesień, która przyniosła nie tylko zmiany właścicielskie, ale też sporo problemów zdrowotnych. Wszystko wskazuje na to, że drużynę czekają delikatne zmiany.
– Cieszę się, że dalej mogę uczestniczyć w tym projekcie. Kiedy przychodziłem, zawodnicy byli już gotowi do walki o najwyższe cele. Wygrali Ligę Mistrzów. Później był etap budowania nowego zespołu. Teraz, już po raz trzeci jesteśmy w momencie, w którym musimy zrobić krok w tył, aby później zrobić dwa do przodu – mówi nasz rozmówca.
– Budowanie zespołu wymaga czasu i cierpliwości. Najlepszy klub piłkarski w historii – Real Madryt ma ponad 100 lat. Ligę Mistrzów wygrał czternaście razy w 70-letniej historii tych rozgrywek. To daje jeden tytuł na pięć lat. Niemożliwe, aby wygrywać wszystko. Nasz klub wykonuje świetną pracę od lat, to daje owoce. Jesteśmy w gronie zespołów, które walczą o Final4. To niesamowity sukces. Do Kolonii jeździmy regularnie. Tym nie mogą pochwalić się inne drużyny, które kiedyś były w czołówce – mówi doświadczony szkoleniowiec.
Włodarze kieleckiego klubu nie ukrywają, że zespół musi przejść delikatne zmiany, które wpłyną na poprawę finansów. Robi jednak wszystko, aby nie schodzić z wysokiego poziomu sportowego. O tym więcej na naszych łamach powiedziała prezes Magdalena Szczukiewicz.
– Musimy zrobić krok w tył, również w naszych aspiracjach. Nie możemy sprzedawać skóry niezabitego niedźwiedzia. Takie są realia. Poza Alexem Dujszebajewem nie mamy prawego rozegrania. Odszedł Miguel Sanchez, nikt nie przyszedł w to miejsce. Teraz mieliśmy problemy z kontuzjami. Do tego brakuje trzeciego obrotowego. Tak wygląda rzeczywistość. Ktoś może powiedzieć jak Don Kichot, że idziemy do przodu i nie boimy się niczego. Do pewnego momentu możesz być superhero, ale trzeba też powiedzieć prawdę. Mamy problemy sportowe i finansowe, ale krok po kroku wszystko układamy od nowa. Na pewno idziemy w dobrym kierunku – tłumaczy Tałant Dujszebajew.
– Muszę podziękować nowemu zarządowi, że mamy dyrektora sportowego, którego nam brakowało. Czuć codzienną pracę Michała Jureckiego. On zbiera swoje doświadczenie. Doskonale wie, czego potrzebuje nasz zespół. Ciężko grać, kiedy masz problemy na obu stronach rozegrania. Miguel Sanchez może nie był wybitnym zawodnikiem, ale dawał nam dużo możliwości w obronie, ale też ataku. Damian Domagała dawał odpoczynek naszym podstawowym obrotowym. Wiemy, ile znaczyli Nedim Remili i Branko Vujović. Zmieniliśmy Vlada Kulesza na Eliota Stenmalma. Niestety, on się nie odnalazł tak, jakbyśmy chcieli. Teraz wypadł Hassan Kaddah, ale wraca. Mohamed Ali, który dla mnie jest najlepszym sportowcem w historii, musiał trzy razy upaść, aby trzy razy być mistrzem świata. Życie to ciągła walka, nic nie toczy się po prostej– uzupełnia trener Industrii Kielce.
Przez te wszystkie lata Tałant Dujszebajew otrzymał bardzo dużo ofert. Mimo kilku kryzysowych momentów, żadnej nie przyjął. Teraz jest podobnie.
– Mamy nowy zarząd, który dalej chce walczyć. Musimy wszystko ustabilizować. Przez rok, półtora roku może nie będziemy osiągali tych wyników, które chcielibyśmy w każdym spotkaniu. Oczywiście, będziemy robić wszystko, aby wygrywać. W 2017 roku, kiedy zaczynaliśmy wcześniejszą przebudowę też tłumaczyliśmy, że potrzebujemy czasu. Pamiętam, jak niektórzy mówili, że trener szuka alibi. Taka postawa wynika z doświadczenia. Kiedy jakiś klub pytał mnie o możliwość przejścia, to zawsze mówiłem, że niczego nie zagwarantuje od razu. Zawsze trzeba budować od A do Z – mówi Tałant Dujszebajew.
– Mogłem przejść do innych klubów. Miałem też propozycję spoza Europy. Chcę jednak tutaj zostać. Jestem szczęśliwy w Kielcach, jestem częścią tego miasta i czuję się w nim świetnie. Wystarczy wyjść na ulicę, aby zobaczyć jakie nastawienie do nas ma większość ludzi. Moją cechą jest wierność. Jeśli Ciudad Real nie byłoby bankrutem, to pewnie dalej bym w nim pracował. Wiem, że musimy zrobić krok w tył. Sam nie chciałbym, żebyśmy walczyli tylko o trofea w Polsce. Zarząd wie, jakie mamy problemy, ale też ma sposób na ich rozwiązanie i dokonanie przebudowy. Jeśli trzeba zrobić krok w tył, aby później dokonać dwa do przodu, też idę z nimi. Ten klub jest jak moje dziecko. Nie chcę go zostawić. Jestem w nim zakochany, podobnie jak w kibicach, którzy codziennie pokazują, że są najlepsi. To nie jest gadanie dla poklasku. Jestem szczęśliwy i zadowolony. Z trudnych sytuacji potrafiliśmy już wychodzić. Zawsze musisz walczyć i iść do przodku – tłumaczy szkoleniowiec.
Tałant Dujszebajew w Kielcach może doświadczać również nowej roli życiowej, która go pochłania – roli dziadka.
– Mam nadzieję, że zostaną tutaj jak najdłużej. Oczywiście, muszą być dobre wyniki. Tylko one uprawniają trenera do tego, aby pracować dalej. Chcę być tutaj jeszcze dziesięć lat, a może nawet dłużej, bo w Hiszpanii podnieśli wiek do 67 lat. Chłopaki urodzili się w Hiszpanii, ale tutaj chodzą do przedszkola. Starszy Hugo mówi po polsku. W tym tygodniu śpiewał mi piosenkę w waszym języku. Dla nich to też jest część życia. Kiedy Hugo mówi: „wracamy do domu”, ma na myśli Kielce. Na dzisiaj to tutaj spędza najwięcej czasu. Leo jeszcze tego nie rozumie. Dla mnie to miasto jest częścią mojego serca – wyjaśnia Tałant Dujszebajew.
Przed Industrią Kielce druga część sezonu. Dalej ma szansę na bezpośredni awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, ale przed nią wymagający terminarz i kolejne mecze z Kielem, Paryżem, Kolstad i Aalborgiem.
– Potrzebna jest wiara, że możemy osiągnąć dobry wynik. Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji, jaką mamy grupę i jakie czekają nas mecze. Możemy nie zdobyć żadnego punktu, ale też sięgnąć po osiem. Nie chcę niczego kalkulować. Mam nadzieję, że unikniemy kontuzji. Potrzebujemy czasu, aby niektórzy zawodnicy wrócili do pełnej sprawności. Andreas Wolff wyglądał kapitalnie na Euro. Oby tak było do końca. Mamy kibiców. Będziemy walczyć jak lwy. Wcześniej powiedziałem, że musimy zrobić krok w tył, ale przecież dalej musimy mieć marzenia. Nawet jeśli jesteśmy troszeczkę słabsi niż w 2022 i 2023 roku. Jeśli wygramy Ligę Mistrzów to okaże się, że nie miałem racji i z przyjemnością przyznam się do błędu – kwituje szkoleniowiec.
Całą rozmowę można obejrzeć poniżej, ale również posłuchać w serwisie streamingowym Spotify.