Przeczytaj także
Korona Kielce musi drżeć o utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie. Na sześć kolejek przed końcem rozgrywek osunęła do strefy spadkowej. W 28. serii podopieczni Kamila Kuzery nie zachwycili w Grodzisku Wielkopolskim i przegrali z Wartą Poznań 0:1. O tym spotkaniu oraz o tym, czy „Żółto-Czerwonych” stać na zmianę niekorzystnego kursu porozmawialiśmy z Rafałem Szymczykiem z Polskiego Radia Kielce w programie „Sport wKielcach”.
Korona przegrała spotkanie z bezpośrednim rywalem w tabeli. Widowisko nie porwało. Gospodarze skupili się na prostej grze, co wystarczyło im do utrzymania szybko zdobytego prowadzenie. W 11. minucie gola zdobył Adam Zrelak, który odebrał piłkę na połowie boiska Marcusowi Godinho, a następnie wykorzystał bierność pozostałych obrońców. Kanadyjczyk uszkodził przy tym więzadło krzyżowe przednie w lewym kolanie i czeka go długa pauza.
– Później Warta skupiła się na zabezpieczeniu dostępu do swojej bramki i wychodzeniu do kontrataków. Zagrażała po stałych fragmentach. Kielczanie mieli więcej problemów z wyrzutami z autów niż rzutami rożnymi czy wolnymi Gospodarze byli agresywniejsi, co pokazują statystyki. W pierwszej połowie popełnili 16 fauli, przyjezdni tylko trzy. To im chciało się bardziej. Na pomeczowej konferencji prasowej Kamil Kuzera powiedział, aby nie dywagować o taktyce, jeśli nie ma pełnego zaangażowania. Zasugerował, że piłkarze przeszli trochę obok spotkania. Trudno nie zgodzić się z tą opinią. Nie tak gra się mecze, które w późniejszym czasie mogą zadecydować o twoim być albo nie być w piłkarskiej elicie – tłumaczy Rafał Szymczyk.
– Nie pomagali sobie kieleccy piłkarze, czego przykładem był brak podpowiedzi. Obiekt w Grodzisku Wielkopolskim jest kameralny. Nie było tam tłumu kibiców. Można było usłyszeć wskazówki przekazywane przez trenerów. Zawodnicy Warty wymieniali okrzyki, wskazówki. Gracze Korony byli milczący, zachowawczy. Boisko było świetnie przygotowane. Wydawać by się mogło, że piłkarze, którzy potrafią grać podaniami powinni radzić sobie lepiej. Były błędy, błędy i jeszcze raz błędy. Piłki zagrywane do przeciwników lub wyrzucane poza boisko – uzupełnia ceniony kielecki dziennikarz.
Na domiar złego cała kolejka ułożyła się na niekorzyść „Żółto-Czerwonych”. W tabeli o dwa punkty przeskoczyła ich Puszcza Niepołomice, która wygrała w Krakowie z Lechem Poznań 2:1. W piątek podopieczni Kamila Kuzery zagrają u siebie z Radomiakiem Radom, a następnie czeka ich wyjazd na teren beniaminka, z którym rywalizują o pozostanie w elicie.
– Wydaje się, że dwa najbliższe mecze, w przypadku niepowodzenia, spowodują, że Korona będzie musiała pożegnać się z ekstraklasą. Później będą jeszcze cztery spotkania, ale ciężko będzie odwrócić w nich sytuację, szczególnie kiedy odskoczy Puszcza. (…) Piłkarze Korony muszą podejść do spotkania z Radomiakiem w ten sposób: że jeżeli nie wygramy, to możemy powoli zacząć żegnać się z ligą. Jestem przekonany, że doping będzie pomagał. Kibice mają sporo powodów do narzekań, dają temu wyraz na różnych portalach. To jednak fani, którzy dalej wierzą. Drużyna musi się za to odwdzięczyć, dlatego to nie może być gra na pół gwizdka. Umiejętności i zaangażowanie trzeba pokazać na boisku. Znaczenie tego spotkania jest bardzo duże. Tu nie ma już pół środków. Trener Kamil Kuzera musi wybrać optymalny skład. Postawić na zawodników, na których może liczyć. Trawa musi rwać się z korków – mówi Rafał Szymczyk, z którym poszukaliśmy przyczyn słabszej formy „Żółto-Czerwonych” oraz zastanowiliśmy się, co może być impulsem dla drużyny przed kluczowymi spotkaniami.
Całą, wielowątkową rozmowę można obejrzeć poniżej, ale również posłuchać w serwisie streamingowym Spotify.