W piątek Korona Kielce może odskoczyć od strefy spadkowej PKO BP Ekstraklasy. W 13. kolejce, przed własną publicznością zmierzy się z sąsiadującą z nią w tabeli Puszczą Niepołomice. – Zdajemy sobie sprawę z tego, jak bardzo potrzebujemy trzech punktów. Nie będzie jednak nerwów. Musimy być zdyscyplinowani w realizacji naszego planu. Z podniesioną głową idziemy po swoje – mówi Kamil Kuzera, trener „żółto-czerwonych”.
Kielczanie punktowali w czterech ostatnich spotkaniach. Trzy z nich kończyły się remisami, przez co dalej są blisko strefy spadkowej. Zajmują ostatnie bezpieczne 15. miejsce. Mają 11 punktów – o jeden więcej od Puszczy. Ostatnio zremisowali w Radomiu. – Był niedosyt, bo chłopaki czuli, że mogli wyciągnąć dużo więcej. Ten mecz odbieramy jednak jako zysk, bo odrobiliśmy wynik, a w grze też było więcej pozytywów. Byliśmy konkretniejsi, ale nie zapomnieliśmy o grze w piłkę – wyjaśnia Kamil Kuzera.
Puszcza jest absolutnym beniaminkiem. Podopieczni Tomasza Tułacza wywalczyli historyczny awans na stulecie klubu, okazali się najlepsi w barażach. Do tej pory wygrali ze Stalą Mielec i ŁKS-em. Na koncie mają również cztery remisy. Ostatnio podzielili się punktami z Cracovią (1:1).
– Trener Tułacz wykonuje tam bardzo dobrą pracę. Przed sezonem wielu podśmiewało się z ich awansu, ale ten zespół świetnie pracuje, przygotowuje swoją taktykę pod konkretnego przeciwnika. Mają sporo bezpośredniej gry, ale kiedy pozwolisz im na więcej, to potrafią to wykorzystać – analizuje szkoleniowiec Korony Kielce.
W dobrych słowach o beniaminku wypowiada się również skrzydłowy Jacek Podgórski.
– Nie obawiamy się ich, ale w ich grzech widać ciągły progres. Ich gra opiera się głównie na stałych fragmentach. Ich najlepszym strzelcem jest środkowy obrońca. Myślę, że będziemy do tego dobrze przygotowani – wyjaśnia popularny „Podgór”.
Najskuteczniejszym zawodnikiem Puszczy jest Łukasz Sołowiej. 35-letni stoper ma na koncie pięć trafień. Dla niego to dopiero pierwsze występy w najwyższej klasie rozgrywkowej.
– Kilku zawodników jest w takim wieku, w którym muszą pilnować ekstraklasy, bo już mogą nie dostać takiej szansy. Po ich graczach widać dużą determinację. Jeśli chodzi o ich stałe fragmenty, to ich mocną stroną było boisko w Niepołomicach, gdzie praktycznie z każdego miejsca można było stworzyć po nich zagrożenie. Przytoczę jeszcze anegdotę. Kiedyś, kiedy byłem na kursie UEFA A jednym z wykładowców był Tomasz Tułacz. Wtedy w Koronie odpowiadałem za opracowywanie schematów. Trener zapytał mnie, ile ich mamy. Odpowiedziałem: sześć, siedem. On powiedział, że ma sto. To pokazuje, jak to jest ważny dla nich element – mówi Kamil Kuzera.
„Żółto-czerwoni” mają problem z grą z drużynami, które potrafią się dobrze zamknąć. Nie tak dawno długo nie potrafili przełamać broniącej Warty Poznań, która zaskakiwała ich pressingiem.
– Mam nadzieję, że ten najbliższy mecz będzie wyglądał zupełni inaczej. Spotkanie z Wartą było mocno zabite. Wtedy pogubiliśmy się w naszej grze. Każdy chciał mieć kontakt z piką przy rozegraniu. Przez to zgubiliśmy naszą strukturę. Jeśli trzymamy się założeń, to daje efekty. Musimy być mega zdyscyplinowani. Czekamy na zwycięstwo. Chcemy odwrócić naszą sytuację, ale nie popadamy w skrajność. Naszym kłopotem nie jest brak zrozumienia, co jest bardzo ważne – podkreśla Kamil Kuzera.
Koniec rundy dla Petrowa. Napastnik i skrzydłowy wracają na Puszczę
– Gramy u siebie, co jest atutem. Przyjeżdża beniaminek. Chcemy pokazać, że jesteśmy mocni. Bolą nas ostatnie remisy. Chcemy to naprawić i w końcu dać powody do pełnej radości kibicom. Seria czterech meczów bez porażki jest okej, ale potrzebujemy wygranej – kwituje Jacek Podgórski.
Piątkowy mecz z Puszczą na Suzuki Arenie rozpocznie się o godz. 18.
fot. Paweł Jańczyk