Przeczytaj także
Korona Kielce chce dalej pisać piękną historię w Pucharze Polski. W środę, w ćwierćfinale tych rozgrywek, zagra na wyjeździe z Jagiellonią Białystok. – Chcemy zobaczyć, co jest za tym zakrętem – mówi Kamil Kuzera, trener „żółto-czerwonych”.
Kielecki klub nie może spać spokojnie spoglądając na ekstraklasową tabelę, ale na szczeblu pucharowym po razu ósmy w swojej historii osiągnął poziom ćwierćfinału. W pierwszych dwóch rundach wyeliminował niżej notowanych rywali: trzecioligowe rezerwy Jagiellonii (2:1) i Legii Warszawa (4:2 pd.). W 1/8 finału pokonał po dogrywce obrońcę trofeum – pierwszy zespół „Wojskowych” 2:1.
Jagiellonia jest rewelacją ekstraklasowych rozgrywek. Ma 42 punkty i przewodzi stawce. Jesienią – w pełni zasłużenie – była uznawana za drużynę grającą najbardziej atrakcyjny futbol. W „żółto-czerwonych” derbach na Suzuki Arenie, po bardzo dobrym widowisku, padł remis 2:2. W Pucharze zespół z Podlasia wyeliminował Śląsk Wrocław (2:0), Resovię (3:1) i Wartę Poznań (2:0).
– To jeden z etapów do spełnienia marzeń. Zagramy z bardzo trudnym przeciwnikiem, liderem ekstraklasy. Grają bardzo dobrze. Życie pokazuje, że jesteśmy w stanie rywalizować z każdym – przekonuje Kamil Kuzera.
Korona przystępuje do tego spotkania zaledwie trzy dni po remisie z Legią Warszawa. Kielczanie włożyli w ten pojedynek ogrom wysiłku. Dwukrotnie gonili wynik. Ze stanu 0:2 i 1:3 wyciągnęli na 3:3.
– Mieliśmy już analizę tego spotkania. Chłopaków zdziwiło to, że zacząłem ją od słów: „bardzo fajnie robić to po wygranym spotkaniu”. Zdziwili się. Był remis, ale mentalnie wygraliśmy. Wróciliśmy dwa razy, co jest dużą sztuką. Jest zmęczenie, ale też duży optymizm. Teraz chcemy zobaczyć, co jest za tym kolejnym zakrętem – wyjaśnia szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.
Kamil Kuzera przyznał, że po meczu z Legią zawodnicy odczuwają spore zmęczenie. Zapowiedział zmiany w wyjściowym składzie. Na pewno zabraknie zawieszonego za kartki Dalibora Takacza.
– Jesteśmy w drugiej dobie po ciężkim meczu. Musieliśmy mocno gonić. Mamy zarys. Po niektórych widać jednak bardzo duże zmęczenie. Zobaczmy, jak zawodnicy będą wyglądać po podróży. W środę mamy jeszcze rozruch. Na pewno będzie kilka zmian. Jestem przekonany, że nie wpłynie to negatywnie na naszą jakość. Od początku przygotowań i rundy każdy wysyła mocne sygnały i chce pomóc – tłumaczy trener „żółto-czerwonych”.
W bramce zagra Xavier Dziekoński, który stracił sporą część zimowych przygotowań przez uraz twarzoczaszki. Od kilku dni młody golkiper trenuje jednak na pełnych obrotach. Musi występować w masce.
– Na trochę wypadł, ale wygląda dobrze. Była obawa o ewentualny strach. Jeśli daje sygnały, ciężko pracuje, upomina się o grę i wkłada głowę tam, gdzie wielu nie wkłada nogi, to wiem, że sobie poradzi – tłumaczy Kamil Kuzera.
Jagiellonia jest liderem PKO BP Ekstraklasy. Podopieczni Adriana Siemieńca grają atrakcyjny futbol. W tym roku wygrali na wyjeździe z Widzewem Łódź, ale ostatnio u siebie przegrali z Lechem Poznań i zremisowali z Ruchem Chorzów. Sporo do życzenia pozostawia murawa na tamtejszym stadionie. Na niebawem ma zostać wymieniona.
– Musimy bardzo mocno wejść w mecz. Oni w pierwszych minutach narzucają mordercze tempo. Podejmują próbę mocnej dominacji. Nie możemy sobie na to pozwolić. Musimy być sobą. Mamy swój pomysł. Pewne rozwiązania personalne wskażą drogę, której będziemy szukać. Jesteśmy gotowi. Boisko nie idealne, ale odbywają się tam mecze. Musimy się do tego zaadoptować – wyjaśnia Kamil Kuzera.
Korona zagra w ćwierćfinale Pucharu Polski po raz ósmy. Wywalczyła trzy awanse. Za kadencji Ryszarda Wieczorka przechodziła odpowiednio Legię Warszawa i Lecha Poznań. W sezonie 2017/18 ekipa Gino Lettieriego wyeliminowała Zagłębie Lubin. Kielczanie raz spotkali się na tym etapie z Jagiellonią – w kampanii 2009/10. Zespół Marcina Sasala wygrał u siebie 3:1, ale przegrał w Białymstoku 0:3. Wówczas klub z Podlasia triumfował w rozgrywkach. Teraz o wszystkim przesądzi jeden mecz.
– Każdy ma duże marzenia i chce je spełniać. Puchar rządzi się swoimi prawami. To najkrótsza droga do Europy. Chcemy awansować dalej. Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji w lidze. Jest zmęczenie, ale na pewno każdy, kto znajdzie się składzie, da z siebie maksa. Niejednokrotnie powtarzałem, że odkąd trenerem jest Kamil Kuzera, to każde spotkanie jest takie, jakby było tym ostatnim. Później będziemy się martwić, co będzie w Lubinie – wyjaśnia Miłosz Trojak, kapitan „żółto-czerwonych”.
Środowy mecz w Białymstoku rozpocznie się o godz. 17.30.
fot. Paweł Jańczyk