
Pierwszy mecz finału Orlen Superligi zakończył się dużą kontrowersją. Zgodnie z przepisami, bramka Michała Daszka na wagę zwycięstwa nie powinna być uznana.
Przez większość wtorkowego spotkania Industria Kielce prowadziła z Orlenem Wisłą Płock. Miała trzy, cztery bramki przewagi. Nawet kiedy rywale łapali kontakt, to podopieczni Tałanta Dujszebajewa uciekali. W 48. minucie prowadzili 24:20. W końcówce Orlen Wisła zagrała jednak koncertowo w obronie. Szybko odrobiła straty i wyszła na prowadzenie. Końcówka była rozgrywana na noże.
14 sekund przed końcem, przy remisie 29:29, Xavier Sabate wziął czas. Zaplanował akcję z wrzutką, co przyznał Damianowi Pechmanowi z TVP Sport. Kielczanie dobrze wybronili akcję i piłka nie dotarła do wskakującego w pole Tomasa Pirocha, a na skrzydło do Michała Daszka. Kapitan „Nafciarzy” zdobył gola po rzucie w krótki ruch. Przed Miłoszem Wałachem… leżeli jednak Tomas Piroch i Igor Karacić.
Sędziowie analizowali tę sytuację na powtórkach. Te pokazują, że Tomas Piroch ląduje w polu bramkowym przed oddaniem rzutu swojego kolegi. Zwykle w takich sytuacjach akcja jest przerywana. Telewizyjny zapis wideo nie pokazuje też faulu Igora Karacicia na Tomasie Pirochu.
Michał Daszek – specjalista od WIELKICH momentów!@polsatsport @SPRWisla #WISKIE pic.twitter.com/puSaa8QWbN
— ORLEN Superliga (@orlen_superliga) May 27, 2025
Według naszych informacji, sędziowie spotkania: Jakub Jerlecki i Maciej Łabuń ze Szczecina mówili w pomeczowych dyskusjach, że w tej sytuacji dopatrzyli się faulu Igora Karacicia na Tomasie Pirochu. Jeśli tak było, to zgodnie z przepisami… powinni podyktować rzut wolny lub karny.
W poprzednim roku, również w pierwszym meczu finału arbitrzy uznali kontrowersyjnego kola Kiryła Samoiły na wagę remisów i rzutów karnych. Białorusin ewidentnie oderwał wówczas nogę przy rzucie bezpośrednim z wolnego po syrenie.
Joanna Brehmer, szefowa polskich sędziów, która była delegatem na wtorkowym meczu, nie odbiera telefonu.