Przeczytaj także
– Chcę wygrać ten najbliższy mecz. Gram przeciwko mojemu byłemu zespołowi. W tym momencie liczy się tylko, żebyśmy zakończyli zmagania w grupie w czołowej dwójce – mówi Andreas Wolff, bramkarz Industrii Kielce, przed środowym spotkaniem z THW Kiel w Lidze Mistrzów.
Podopiecznym Tałanta Dujszebajewa pozostały do rozegrania cztery spotkania. Na koncie mają 12 punktów – tyle samo, co drugi Aalborg i o trzy mniej od THW. Kielczanie mają zdecydowanie najtrudniejszy terminarz spośród wszystkich zespołów, które są w grze o bezpośredni awans do ćwierćfinału. Ekipa z Kilonii jest najbliższej tego celu i bardzo jej na tym zależy. W tym sezonie straciła już sporo – jak na siebie – punktów w Bundeslidze. Zawodnicy Filipa Jichy zajmują dopiero czwarte miejsce z ośmiopunktową stratą do prowadzących Magdeburga i Fuchse Berlin.
– Wszystko mamy w swoich rękach, aby zająć co najmniej drugie miejsce. Kiel również o to walczy. Dla nich to chyba jeszcze ważniejsze, bo oni grają non stop ciężkie mecze w Bundeslidze. Dwa spotkania mniej w 1/8 finał to dla nich bardzo dużo. Mamy swoje problemy kadrowe, ale nie zamierzamy niczego odpuszczać. W domu zawsze mamy szanse na zwycięstwo – wyjaśnia Andreas Wolff.
Zdaniem byłego zawodnika THW, „Zebry” nie odpuszczą rywalizacji w Bundeslidze.
– Jeśli znasz Kiel, to wiesz, że oni nigdy nie odpuszczą. Stracili sporo punktów. Berlin i Magdeburg grają bardzo dobrze. Ten drugi zespół w tym momencie jest chyba najlepszy na świecie. W Niemczech jednak wszystko jest możliwe. Liderzy mogą jeszcze coś stracić, dlatego THW nie odpuści. Oni na pewno chcą zająć co najmniej drugie miejsce, aby grać w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie– przekonuje Andreas Wolff.
Najlepszy bramkarz Euro 2024 miał sporo czasu na regenerację. Do gry wrócił dopiero w minioną sobotę. Zaliczył 30 minut w Puławach. Od jego postawy między słupkami zależy bardzo dużo. Jeśli utrzyma dyspozycję z mistrzostw, to rosną szanse „żółto-biało-niebieskich” na zwycięstwa w kluczowych pojedynkach.
– Zobaczymy w jakiej będę formie. Pierwsze spotkanie w Puławach było fajne. Cieszę się, że Tałant zaplanował taką rotację, że mam możliwość do regeneracji. To było ważne też dla Sandro i Miłosza, którzy mieli okazję do gry. Ja na jej brak nie narzekałem w styczniu. Teraz mamy trzech bramkarzy. Musimy trzymać swoją dyspozycję – tłumaczy Andreas Wolff.
Kielczanie muszą poradzić sobie z brakami kadrowymi, które najmocniej rzutują na defensywę. Tałant Dujszebajew nie może skorzystać z „podstawowego” duetu środkowych obrońców, a więc Tomasza Gębali i Arcioma Karalioka. Jedynym specjalistą od defensywy pozostaje Daniel Dujszebajew. W centrum będą pomagać mu Dylan Nahi, Michał Olejniczak i Nicolas Tournat.
– Bez Tomka mamy mniej o 30 centymetrów. Być może teraz będziemy bardziej ruchliwi. Sporo jednak tracimy, bo Tomek jest jednym z najlepszych obrońców na świecie. Musimy jednak jakoś sobie poradzić. Mam sto procent zaufania do moich kolegów, którzy grają na trzeciej pozycji w defensywie – przekonuje Andreas Wolff.
Być może bardziej ruchliwa obrona będzie kluczem do zatrzymania Eliasa Ellefsena Skipaotu. Z rozgrywającym Wysp Owczych na Euro dobrze poradził sobie Michał Olejniczak.
– On inaczej gra w Kielu. W zespole narodowym musi robić wszystko. W drużynie klubowej ma dookoła więcej jakościowych zawodników. Nie można skupiać się tylko na nim. „Olej” musi pokazać, że umie grać na tej nowej pozycji i jaki ma talent – mówi bramkarz „żółto-biało-niebieskich”.
THW Kiel dysponuje bardzo mocnym, wyrównanym składem. Co będzie kluczem do odniesienia zwycięstwa?
– Oni mają same super strony. Są silni w obronie i w ataku. To kompletny zespół. Są w stanie wygrać z każdym. Żeby ich pokonać, trzeba zagrać na swoim najwyższym poziomie. My jednak też mamy świetnych zawodników. Dla nich na pewno dużym problemem będzie Alex Dujszebajew, który jest znakomity w grze jeden na jeden. Oni mają wielkich chłopaków w obronie. Na pewno mamy szybszych graczy, co powinno być naszym atutem – kwituje Andreas Wolff.
Środowe spotkanie z THW Kiel w Hali Legionów rozpocznie się o godz. 20.45.
fot. Patryk Ptak