Przeczytaj także
W piątek, na otwarcie 10. kolejki PKO BP Ekstraklasy, Korona Kielce postara się wydostać ze strefy spadkowej. Zadanie nie będzie łatwe. Na wyjeździe zagra ze Stalą Mielec, która jest niepokonana na swoim stadionie od dziesięciu spotkań.
W miniony wtorek obie drużyny awansowały do 1/16 finału Pucharu Polski, odnosząc wyjazdowe zwycięstwa. Korona ograła trzecioligowe rezerwy Jagiellonii Białystok 2:1, a Stal w takim samym rozmiarze ograła pierwszoligową Odrę Opole.
Na Podlasiu z dobrej strony pokazał się Ronaldo Deaconu, który zdobył gola i zanotował asystę. W ekstraklasowych spotkaniach Rumun był rezerwowym. Być może pucharowe starcie zmieni jego położenie.
– Ważną stroną było nasze podejście. Warunki nie sprzyjały temu, żeby na tym spotkaniu móc czuć się profesjonalnie. Zespół dobrze reagował na boisku. Czy ktoś się wyróżnił? Rywale biegali, przeszkadzali, ale to my mieliśmy piłkę. Sporo rzeczy wyszło. Nie był to jednak mecz do porównania z tym z ekstraklasy. Teraz poprzeczka idzie dużo wyżej. Zawodnikom przyglądamy się z każdym dniem. Oni bardzo chcą. Wybiec może tylko jedenastu – mówi Kamil Kuzera, trener kieleckiego zespołu.
Korona bardzo mocno potrzebuje punktów. Tych ma mniej niż na tym samym etapie poprzedniego sezonu, w którym zanotowała katastrofalną jesień. Stal jest w innym położeniu, bo ma 12 „oczek” – dwa razy więcej od kielczan. Podopieczni Kamila Kieresia stworzyli twierdzę ze stadionu przy ulicy Solskiego, na którym ostatni raz przegrali na początku marca z Piastem Gliwice. Kolejne dziesięć spotkań to pięć remisów i pięć zwycięstw. Stal zanotowała trzy wygrane z rzędu u siebie: ze Śląskiem Wrocław 3:1, z Radomiakiem Radom 2:0 i z Zagłębiem Lubin 4:2.
– Presja wyniku jest duża, ale u nas nic się nie zmienia. Podtrzymuję to, co mówiłem na początku. W piłce można wygrać i przegrać z każdym. Stal ma swoją serię. U siebie jest bardzo dobra. Musimy zrobić dobrą robotę. Mamy mało punktów i mamy mało czasu, aby zacząć je łapać – tłumaczy Kamil Kuzera, który komplementuje najbliższego rywala.
– Mają dwie mocno rozbiegane postacie, czyli Domańskiego i Hinokio. Oni narzucają tempo ich gry. Stal jest po prostu drużyną. Zdają sobie sprawę, w jakim sobie momencie, ale też, co ich czeka. Megamocno walczą i wygląda to nieźle, bo gromadzą punkty.
Stal gra ustawieniem z trójką obrońców. Być może Korona zdecyduje się na jego „odbicie”. W poprzednich meczach, choćby w Warszawie czy w Szczecinie, Kamil Kuzera decydował się na taki manewr.
– Nie powiem, że Stal gra przewidywalnie, ale robią swoje cały czas. Będziemy próbować zmieniać nasze ustawienie. W poprzednich spotkaniach pokazaliśmy, że potrafimy utrzymywać się przy piłce. Do tego są niezbędne rotacje. One wyglądają nieźle. Na pewno będziemy w różnej strukturze gry. Najważniejsze, że rozumiemy, to co robimy. Zawodnicy są świadomi. Wiedzą, w których momentach obniżać, a w których wychodzić wyżej. Musimy trzymać się swoich zasad, bo tylko to da nam punkty – tłumaczy Kamil Kuzera.
Korona i Stal mają zbliżone współczynniki goli oczekiwanych, które wynoszą nieco ponad osiem bramek. „Żółto-czerwoni” strzeli jednak sześć goli, a ich rywale 13. Różnice robią stałe fragmenty. Wrzutki ze stojącej piłki, to element, z którego kielecki zespół czerpał wiosną, teraz tego brakuje.
– Wiemy, jaką wartością są stałe fragmenty. Nie schodzimy ze ścieżki pracy. Czasami możemy coś zostawić, ale tego nie robimy. Wiemy, że mamy tutaj deficyt. Zawodnicy są zaangażowani w ten proces. Mamy pozycję do zdobycia goli. Jestem przekonany, że przyjdzie taki moment, że zacznie wpadać – mówi trener „żółto-czerwonych”.
Sami piłkarze czują, że ich gra uległa poprawie. Trudno jednak zrozumieć, dlaczego nie przekłada się to na zdobycz bramkową.
– To prawda, gramy lepszą piłkę, ale mamy mniej szczęścia. Nie tracimy za dużo, ale trzeba zacząć strzelać. To przychodzi trudniej, ale myślę, że idziemy w dobrym kierunku – wyjaśnia Domicnik Zator, obrońca kielczan.
– Nie jesteśmy zadowoleni z naszego miejsca. Wszyscy chcą wygrywać. Jesteśmy nisko w tabeli, ale przed nami sporo spotkań. Wiemy, że teraz czeka nas ciężkie spotkanie, ale wierzymy, że go wygramy – kwituje obrońca.
Piątkowy mecz w Mielcu rozpocznie się o godz. 18.
fot. Mateusz Kaleta, Paweł Jańczyk