Zieliński: Fajne zwycięstwo, wreszcie taki kamień milowy   - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Zieliński: Fajne zwycięstwo, wreszcie taki kamień milowy  

Przeczytaj także

– Fajne zwycięstwo, wreszcie taki kamień milowy, bo wygraliśmy na wyjeździe. To jest też bardzo ważne dla pewności, dla potwierdzenia tego, co robimy na treningach. To jest najważniejsze. Chłopaki to widzą, w to wierzą i dla nas to jest największa nagroda – powiedział Jacek Zieliński, trener Korony Kielce po zwycięstwie w Niecieczy.

Kielczanie wygrali na terenie beniaminka 3:1. Przegrywali od ósmej minuty. Rozegrali koncertową drugą część. Szybko odrobili straty z po trafieniach Dawida Błanika i Bartłomieja Smolarczyka. Wynik ustalił Konrad Matuszewski. – Bardzo cieszymy się z tego, jak ten mecz się zakończył, bo do przerwy nasze nastroje były trochę przytłumione. Chociaż na boisku nie wyglądało to źle, natomiast wynik nas niepokoił. Wbrew pozorom w przerwie nie było żadnego szaleństwa, nerwowych ruchów, suszarek itd. Wytłumaczyliśmy sobie tylko co mieliśmy poprawić. Myślę, że to zrobiliśmy i okazało się nagle, że zespół odpalił. Gdybyśmy dołożyli jeszcze dwie bramki, bo były ku temu okazję, mogło to wyglądać lepiej, ale nie ma co się zbytnio ekscytować – wyjaśniał Jacek Zieliński.

W drugiej połowie szansę na gole mieli kieleccy napastnicy. Kiks kolejki zaliczył Antonin, który minął bramkarza, ale źle trafił w piłkę mając przed sobą pustą bramkę.

– Antonin wszystko zrobił dobrze w tej akcji, ale trafił piłkę kostką. Ta zamiast pójść do pustej bramki, to skiełzła. Vlad bardzo chce strzelić gola. Podchodzę spokojnie. Nie ma nakładanej presji. Cieszę się, że obaj mają szansę – komentował szkoleniowiec „żółto-czerwonych”.

Kolejny solidny występ zaprezentował Bartłomiej Smolarczyk, który długo musiał godzić się z rolą rezerwowego. Wcześniej podobny los spotkał Dawida Błanika, który od kilku miesięcy jest jednym z najlepszych zawodników w całej lidze.

– Tu nie ma czarów, cudownych eliksirów. Dawid długo docierał się i walczył o miejsce w składzie. Kiedy wskoczył, to gra na bardzo wysokim poziomie. Z Bartkiem też miałem kilka rozmów i tłumaczyłem mu, że minął go początek okresu przygotowawczego. Ciężko było mu wywalczyć miejsce. Mogliśmy coś pomieszać w składzie po dwóch porażkach, ale on dopiero wtedy zaczynał poważne treningi. Musiał czekać. To normalna kolej losu. Teraz przyszedł do nas Slobodan Rubezić, reprezentant Czarnogóry, ale przecież nie dostanie miejsca za darmo. Muszę być uczciwy wobec chłopaków. To nasza zasada. Zawodnicy wiedzą o co w tym wszystkim chodzi – tłumaczył Jacek Zieliński.

Solidnie grała cała linia obrony. Przy wyniku 3:1 kluczową interwencję zanotował Marcel Pięczek, który wybił piłkę z linii bramkowej.

– Nieważne jak się zaczyna, ważne jak się kończy. W pierwszej połowie w sumie jedna groźniejsza sytuacja, w której popisali się bardzo dobrym strzałem. Fajnie, że wyszliśmy tak dobrze w drugą połowę, chociaż w pierwszej też utrzymywaliśmy się przy piłce, mieliśmy kilka okazji. Szkoda tylko, że nie skończyły się golem, ale czasami jak nie chce wpaść, to trzeba się wspomóc. Dwie bramki zdobyliśmy tak naprawdę po długich autach. Cieszy, że z meczu na mecz wygląda to coraz lepiej, a drużyna coraz lepiej się rozumie. Mówiliśmy sobie przed pierwszym gwizdkiem, że ten mecz jest takim kamieniem milowym, że chcemy w tym sezonie pierwszy raz wygrać na wyjeździe, także super, że to się udało – wyjaśniał Marcel Pięczek.

Przed Koroną przerwa reprezentacyjna. W sobotę, 13 września zagra u siebie z Pogonią Szczecin (godz. 14.45).

Przeczytaj także