Przeczytaj także
Piłkarze Korony w poniedziałkowym meczu 14. kolejki ekstraklasy zmierzą się na wyjeździe z GKS Katowice. – W sytuacji, w jakiej jesteśmy, każdy mecz ma dla nas duże ogromne znaczenie, na Górny Śląsk jedziemy po punkty – powiedział trener Jacek Zieliński.
Dla kieleckiej drużyny poniedziałkowe starcie w Katowicach będzie trzecim meczem w ciągu ośmiu dni. W niedzielę Korona przegrała w Białymstoku z Jagiellonią (1:3), a w środę w Pucharze Polski wygrała z rezerwami Lecha Poznań (3:1). – Dopiero w sobotę mieliśmy pierwszy trening z całą kadrą meczową. Do tej pory trenowaliśmy dwutorowo. Część zawodników regenerowała się po pucharowym spotkaniu, a druga trenowała intensywniej. Teraz będziemy już pracowali z całym zespołem – podkreślił Zieliński.
Po dwóch ligowych porażkach z rzędu kielczanie spadli na 15. lokatę w tabeli i nad strefą spadkową maja już tylko dwa punkty przewagi. –Doskonale zdajemy sobie sprawę, w jakiej sytuacji jesteśmy. Każde spotkanie ma dla nas ogromne znaczenie. Jedziemy do Katowic zagrać dobry mecz i przywieść stamtąd punkty – zaznaczył 63-letni szkoleniowiec.
O zdobycz punktową na Górnym Śląsku nie będzie jednak łatwo. „GieKsa” spisuje się jak na razie najlepiej z beniaminków, z 16 „oczkami” jest na 10. miejscu w tabeli. Katowiczanie mogą skupić się już tylko na rozgrywkach ligowych, bo w Pucharze Polski niespodziewanie przegrali z Unią w Skierniewicach (1:2). – GKS potrafi grać w piłkę, zrobił bardzo dobre transfery w letnim okienku transferowym. Przyszło do nich paru zawodników z taką przeszłością mocno ligową. Nieprzypadkowo są tacy groźni. Zespół bardzo doświadczony, rutynowany, to widać w ich poczynaniach na boisku – komplementował najbliższego rywala trener Korony. Dodał, że nie jest zaskoczony, że beniaminek tak dobrze zaaklimatyzował się w ekstraklasie.
– Ten zespół na bardzo duży potencjał. Na ekstraklasowe boiska wnieśli powiew świeżości i agresywny styl gry. To się może podobać kibicom i przynosi efekty. Dlatego ich dotychczasowe wyniki kompletnie mnie nie zaskakują – zapewnił Zieliński.
Pod znakiem zapytania w poniedziałkowym spotkaniu stoją występy Adriana Dalmau, który w meczu z Jagiellonią złamał nos, Huberta Zwoźnego, kontuzjowanego w starciu z rezerwami „Kolejorza” i Miłosza Strzebońskiego.
Jeśli Dalmau będzie jednak zdolny do gry, to być może na Górnym Śląsku Korona zagra dwoma napastnikami. W starciu z rezerwami Lecha wreszcie odblokował się Jewgienij Szykawka, zdobywając pierwsze dwie bramki w tym sezonie.
– Bardzo bym chciał, żeby +Sziki+ poszedł za ciosem i przełożył to na ligę. Kiedy w tym spotkaniu zdobył pierwszego gola, w bardzo spontaniczny Sposób się z tego cieszył. Spadł mu chyba bardzo duży ciężar z serca. Liczymy, że teraz zacznie strzelać również w lidze – mówił o białoruskim napastniku trener Korony.
Poniedziałkowy mecz rozpocznie się w Katowicach o godz. 18.
fot. Paweł Jańczyk