Osłabiona Industria Kielce podejmuje drużynę walczącą o życie. Sama musi wygrać, aby nie oglądać się na rywali - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

Osłabiona Industria Kielce podejmuje drużynę walczącą o życie. Sama musi wygrać, aby nie oglądać się na rywali

Przeczytaj także

Przed szczypiornistami Industrii Kielce ostatnie spotkanie fazy grupowej Ligi Mistrzów przed własną publicznością. W czwartek podejmą Kolstad Handball (godz. 18.45). – Okrojonym składem musimy wyjść i rozegrać jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie – mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu.  

Po ostatniej porażce w Paryżu podopieczni Tałanta Dujszebajewa mogą zapomnieć o bezpośrednim awansie do ćwierćfinału. Najprawdopodobniej zajmą czwarte lub piąte miejsce. Przy niekorzystnych wynikach mogą osunąć się nawet na szóstą lokatę, a w najczarniejszym – chociaż też najmniej prawdopodobnym – scenariuszu mogą nawet nie awansować do fazy pucharowej. Aby nie oglądać się na rywali z Segedynu i Zagrzebia, i być pewnym piątego miejsca, muszą zdobyć co najmniej punkt z mistrzem Norwegii.

– Nikt nie mówi, że drużyna z Zagrzebia nie może wygrać dwóch ostatnich spotkań (gra z PSG i THW – przyp. red.). Póki mamy los w swoich rękach, musimy to wykorzystać – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.

Industria Kielce zmaga się z olbrzymimi kłopotami kadrowymi. W tym tygodniu do grona kontuzjowanych dołączył Szymon Sićko. Reprezentant Polski uszkodził więzadło właściwe rzepki i musi przejść operację. Rehabilitacja może wynieść około 10 miesięcy. W spotkaniu z Kolstad mistrzowie Polski zagrają bez nominalnego lewego rozgrywającego oraz kołowego.

–  Na szczęście gramy w domu. Kibice będą jeszcze ważniejsi niż do tej pory. Tałant Dujszebajew zawsze powtarza, że dopóki mamy bramkarza i sześciu zawodników w polu, to możemy walczyć z każdym. Nasi fani to dodatkowy, ósmy gracz. Na pewno nie będzie łatwo, bo Kolstad potrafiło wygrać w domu z Paryżem. W swojej kadrze mają wielu reprezentantów kraju. Nie będzie żadnego lekceważenia. Okrojonym składem musimy wyjść i rozegrać jedno z najlepszych spotkań w tym sezonie. Jest teoretyczne zagrożenie, że faza pucharowa może nam uciec, a nie chcemy do tego dopuścić – tłumaczy drugi trener kieleckiego zespołu.

Przed zdrowymi zawodnikami Industrii Kielce potężne wyzwanie. Od miesiąca muszą grać zdecydowanie więcej niż przy normalnej rotacji. Utrzymywanie mocnego tempa przy zmęczeniu jest sporym obciążeniem.

– Oni na pewno upatrują swojej szansy w naszym osłabieniu. U nas praktycznie nie ma komu grać. Została dziesiątka w polu. Nie mamy kołowych i nominalnego lewego rozegrania. Na prawej stronie tyko Alexa Dujszebajewa. Paweł Paczkowski gra też na skrzydle i w obronie, więc nie da rady wybiegać całego spotkania. Jest ciężko. Nie poddajemy się. Gramy u siebie i dochodzi u nas jeden zawodnik w postaci kibiców. Czasami mniej znaczy więcej – przekonuje Arkadiusz Moryto.

– Jesteśmy ograniczeni taktycznie przez te braki. Nasz atak opierał się na kołowych i Szymonie. Byli elementami naszej układanki. Teraz musimy szukać innych szans i możliwości – uzupełnia prawoskrzydłowy mistrza Polski.

Łatwiej wymienić tych bez kontuzji. Pechowy sezon Industrii Kielce. „Cały czas myśli się o tym, co może wydarzyć się gorszego”

Kolstad Handball jest w trudnym położeniu. Przed tygodniem przegrał u siebie z HC Zagrzeb 25:34 i traci do szóstego miejsca już trzy punkty. Aby awansować dalej musi wygrać w Kielcach, a na zakończenie z Eurofarmem Pelister oraz liczyć na to, że mistrz Chorwacji nie sprawi niespodzianek w meczach z PSG i THW Kiel.

– To będzie taki mecz o życie. Jedni i drudzy muszą wygrać. Oni też mają swoje problemy związane z kontuzjami. Leworęczni muszą grać na prawym rozegraniu. Jesteśmy na wszystko przygotowani. Nam nie jest to obce – zapewnia Krzysztof Lijewski.

Kolstad debiutuje w rozgrywkach Ligi Mistrzów, ale na pewno nie jest typowym beniaminkiem rozgrywek. W swoich szeregach ma wielu reprezentantów Norwegii na czele z Sanderem Sagosenem. Do tego na ławce Christiana Berge, który odnosił sukcesy z tamtejszą reprezentacją.

Zawodnicy Kolstad poprawili sobie humory w miniony weekend, wygrywając Puchar Norwegii. W turnieju finałowym pokonali Haslum 33:26 i Elverum 27:23.

– Grają falami. Wielu myślało, że wygrają z Zagrzebiem. Gdzie szukać punktów, jak nie w spotkaniu z teoretycznie słabszą drużyną i to u siebie w domu. Przegrali dziewiątką, co jest zastanawiające. W Kielu i Paryżu potrafią grać jak równy z równym. Gra w kadrze a w Lidze Mistrzów to zupełnie coś nowego. To nie są nasze problemy. My skupiamy się na rozwiązaniu naszych – kwituje Krzysztof Lijewski.

Czwartkowe spotkanie w Kolstad rozpocznie się o godz. 18.45.

fot. Patryk Ptak, Kolstad Handball

Przeczytaj także