Przeczytaj także
W środę Industria Kielce powalczy o siódmy awans do Final4 Ligi Mistrzów. Do rewanżu z Magdeburgiem przystępuje z jednobramkową zaliczką. W starciu z najlepszą drużyną świata to tyle, co nic. – Przed nami bardzo trudne zadanie, ale nie niemożliwe – mówi Krzysztof Lijewski, drugi trener kieleckiego zespołu.
Przed tygodniem oba zespoły stworzyły bardzo zacięte widowisko w Hali Legionów. Podopieczni Tałanta Dujszebajewa wygrali 27:26. Kielczanie zagrali bardzo dobrze w obronie, chociaż ich plany pokrzyżowała szybka czerwona kartka dla Dylana Nahiego. Niestety, 20-krotni mistrzowie Polski dokończą sezon bez Michała Olejniczaka, który w końcówce tej rywalizacji doznał kontuzji lewej nogi.
Zdobyć Getec Arenę jest bardzo ciężko. W tym sezonie, na samym początku udało się to tylko Telekomowi Veszprem. Od tego momentu podopieczni Benneta Wiegerta wygrali 20 spotkań z rzędu przed własną publicznością. Starcie mistrza z wicemistrzem Europy o Final4 zapewne znów będzie bardzo zacięte. – Może być podobnie jak u nas. Na pewno oni będą lepiej przygotowani do gry w ataku. Są mądrzejsi. Musimy się jednak skupiać na sobie, odpowiednio reagować na ich rozwiązania – wyjaśnia Krzysztof Lijewski.
Kluczem do wygrywania takich spotkań jest obrona. Kielczanie mają jednak rezerwy w ataku pozycyjnym.
– Musimy grać trochę szybciej i chętniej podejmować ryzyko w kontratakach. W ostatnim meczu były momenty, aby biec szybciej, ale woleliśmy szanować piłkę. Graliśmy obroną 5-1, która jest wyczerpująca fizycznie. W pełni rozumiemy zawodników, którzy po morderczej pracy, nie chcieli ryzykować biegania na beztlenie. Teraz nie może być kalkulacji. Należy rzucić wszystko, co najlepsze i ryzykować – przekonuje asystent Tałanta Dujszebajewa.
W środę wszyscy eksperci widzą faworyta w Magdeburgu. Na szczęście, sport jest nieprzewidywalny. Przed tygodniem przekonał się o tym THW Kiel, który przegrał w Montpellier aż dziesięcioma bramkami i trudno będzie mu odrobić te straty.
– W tym meczu rzucimy już wszystkie siły. Naszym celem jest gra w Final4. Szkoda, że gramy przeciwko Magdeburgowi. Widzieliśmy jednak, co zrobiło z Montpellier z Kielem. Teraz naszą jedyną nadzieją jest, że wszyscy damy z siebie 110 procent. Jeśli to zrobimy, to wygramy. Na tym etapie, przy tej klasie zespołów, decyduje forma dnia. Liczę, że będziemy mieć ją lepszą – tłumaczy Andreas Wolff, od którego będzie bardzo dużo zależało w rewanżu. Przy sposobie gry rozgrywających Magdeburga bramkarze mają bardzo trudne zadanie. W pierwszym meczu Niemiec odbił osiem piłek.
– Aby wygrać na ich terenie, musimy zatrzymać ich kilka razy więcej. Ciężko cały czas bronić rzuty z sześciu metrów. Ważna jest współpraca z obroną, ale przeciwko Magdeburgowi jest zupełnie inaczej. Widzieliśmy, jak zatrzymaliśmy GOG. Wtedy zaczęli częściej rzucać z dystansu, a my stawialiśmy blok. Zespół z Niemiec tego nie robi i nie rzuca z dziewiątego metra. Oni są zdeterminowani, aby cały czas grać jeden na jeden. Tylko tak oddają rzuty – wyjaśnia Andreas Wolff.
Kielczanie przez cały sezon borykają się z kontuzjami. Tałant Dujszebajew czasami musi szukać eksperymentalnych rozwiązań. Wielozadaniowość i nieprzewidywalność mogą okazać kluczem do sukcesu. Chociaż o zaskoczenie mistrza Europy będzie bardzo trudno.
– Magdeburg to mądry zespół. Doskonale wiedzą, że nie mamy zagrożenia rzutowego z drugiej linii. Nie ma Szymona Sićki. Teraz wypadł jeszcze Michał Olejniczak, któremu było do tego najprędzej. Musimy grać inaczej. W ataku pozycyjnym starać się rozgrywać jak najdłużej i szukać rozwiązań przy podniesionych rękach sędziów. W pierwszym spotkaniu problemem było jeszcze to, że nie rzucaliśmy goli z kontrataków. Plus trzy do kontry i będzie bardzo dobrze. To pewnie będzie kolejne starcie bramka za bramkę. To będzie gra nerwów, charakteru i cierpliwości – tłumaczy Arciom Karaliok, obrotowy Industrii Kielce.
Tak receptę na końcowy sukces prezentuje Krzysztof Lijewski: – Jeśli chcemy myśleć o końcowym zwycięstwie, musimy zagrać jak drużyna. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Nie chcielibyśmy, aby wszystko było oparte na jednym czy drugim zawodniku. Fajnie, gdyby ktoś rzucił 15 bramek. O to będzie jednak niezwykle trudno. Musimy zagrać zespołowo, czasami nieszablonowo. Wydaje mi się, że możemy pokonać ich tylko jednością.
W środę, w Getec Arenie podopieczni Tałanta Dujszebajewa będą mogli liczyć na wsparcie ok. 600 kibiców. Trzymamy kciuki, aby kielecka inwazja na Magdeburg zakończyła się sukcesem w postaci siódmego w historii klubu awansu do Final4. Początek meczu o godz. 20.45. Relacje prosto z Getec Areny na portalu wKielcach.info i w naszych mediach społecznościowych.
fot. Patryk Ptak