
Przeczytaj także
– W pierwszej kolejności gratuluję Orlenowi Wiśle Płock mistrzostwa Polski. Szkoda, bo i w pierwszym, i drugim meczu byliśmy blisko zwycięstwa. Taki jest jednak sport. W przyszłym roku będziemy walczyć, by tytuł wrócił do nas – powiedział krótko na pomeczowej konferencji prasowej Tałant Dujszebajew, trener Industrii Kielce po drugich z rzędu przegranych finałach Orlen Superligi.
Industria Kielce ma czego żałować. W środę znów prowadziła przez większość spotkania. Rewelacyjną pierwszą połowę zanotował Bekir Cordalija, który zanotował w niej 63-procent skuteczności. Gospodarze mieli korzystny wynik – 10:7. Po zmianie stron rywale szybko złapali kontakt, ale podopieczni Tałanta Dujszebajewa znajdowali się na prowadzeniu. Końcówka była bardzo zacięta. Miejscowi prowadzili już 21:19, ale ponownie w tym spotkaniu zepsuli grę w przewadze. To oni musieli finalnie gonić. Tuż przed końcem do karnych doprowadził Dylan Nahi (22:22). W serii „siódemek” Orlen Wisła wygrała 3:2 i cieszy się z drugiego mistrzostwa Polski z rzędu.
– Przegrywaliśmy na własne życzenie, oba spotkania. Prowadziliśmy przez większość czasu, a w końcówce nie potrafiliśmy tego utrzymać. Zdecydowały błędy techniczne. Było ich siedemnaście. Przy takiej liczbie trudno myśleć o zwycięstwie. Mimo wszystko, byliśmy blisko. To niestety nie wystarczy. Wypuściliśmy wszystko na ostatniej prostej. Cały czas koncentrowaliśmy się na każdej kolejnej akcji. Nie wiem, dlaczego popełniliśmy tyle błędów w kluczowych momentach. Musimy to przeanalizować, aby w przyszłym sezonie już do tego nie dopuszczać – wyjaśniał Michał Olejniczak, rozgrywający kieleckiego zespołu.
W środę ostatni raz przed publicznością w Kielcach zagrał Igor Karacić.
– Nie wiem, co się stało. Ubiegłoroczne finały były podobne. Wszystko mogliśmy wygrać, a na końcu jesteśmy z niczym. Prowadziliśmy przez całe spotkanie. Gra przed naszymi kibicami była przyjemnością. Czasami pewne rzeczy przychodziły nam bardzo łatwo. Na końcu to rywal był lepszy i pozostaje nam złożyć im gratulacje – tłumaczył doświadczony playmarker, który spędził w stolicy Świętokrzyskiego sześć lat.
– Kielce będę wspominał perfekcyjnie. Nie chciałem, żeby to był mój ostatni mecz. Dałem z siebie wszystko, podobnie jak moi koledzy. Bardzo dziękuję wszystkim, których tutaj spotkałem. Kibice na zawsze będą moją rodziną. Nigdy nie wiesz, co będzie. Może kiedyś tutaj wrócę – zakończył Igor Karacić.
Trudne do wytłumaczenia jest wypuszczenie z rąk zwycięstwa w ostatnich minutach. Na przyczynę takiego stanu, na gorąco nie była w stanie odpowiedzieć Magdalena Szczukiewicz, prezes KS Iskry Kielce.
– Początek układał się perfekcyjnie. Mieliśmy 15 obron w bramce. Nie dotrzymaliśmy jednak wyniku. Nie wiem, co powiedzieć. Nawet jeśli Płock nas dochodził, to potrafiliśmy odskakiwać. Dlatego te końcówki, obu spotkań są trudne do wytłumaczenia. Pozostaje ból. W najbliższych dniach musimy wszystko przeanalizować, sporo pomyśleć, aby w kolejnym sezonie tytuł wrócił do Kielc – tłumaczyła Magdalena Szczukiewicz.