„Święta Wojna”, która nie jest priorytetem. Industria Kielce jedzie do Płocka - wKielcach.info - najważniejsze wiadomości z Kielc

„Święta Wojna”, która nie jest priorytetem. Industria Kielce jedzie do Płocka

Przeczytaj także

W czwartek Industria Kielce po raz pierwszy w historii zdobyła Getec Arenę w Magdeburgu. W niedzielę czeka ją kolejne trudne zadanie – wyjazdowy mecz z Orlenem Wisłą Płock w ramach ósmej serii Orlen Superligi.

W czwartek podopieczni Tałanta Dujszebajewa pokonali na wyjeździe mistrza Niemiec 27:26. Dokonali tego w zaledwie dwunastoosobowym składzie. Zaprezentowali się kapitalnie w obronie. Mimo tylko pięciu obron ze strony bramkarzy, zgarnęli bardzo cenne dwa punkty, dzięki którym mogą realnie walczyć jeszcze o drugie miejsce w arcytrudnej grupie B. Chociaż to bardzo daleka perspektywa – w tej bliższej i bardziej realnej – mogą one dać awans do następnej fazy.

Zapewnienie sobie wyjścia z grupy jest w tym momencie priorytetem dla kieleckiego zespołu. Nadchodząca „Święta Wojna” nie zdecyduje jeszcze o mistrzostwie Polski. W sezonie regularnym zespoły walczą o korzystniejsze rozstawienie w play-offach. Dużo większe znaczenie będzie miał przyszłotygodniowy wyjazd do Norwegii na mecz z Kolstad.  –Kiedy masz play-offy, to ułatwia ci życie. Nie jestem ich zwolennikiem. Byłym bardzo zdenerwowany, gdybyśmy w tym momencie grali sezon regularny, bo jechalibyśmy tam w okrojonym składzie. W poprzednim sezonie wygraliśmy u nich, ale później graliśmy bez Michała Olejniczaka i Tomka Gębali. Za kilka miesięcy będzie z nami już Szymon Sićko. Teraz jestem spokojny. Perspektywa takiego meczu daje relaks. Teraz dużo ważniejsze jest wyjście z grupy Ligi Mistrzów – wyjaśnia Tałant Dujszebajew, trener Industrii Kielce.

Orlen Wisła słabo zaczęła zmagania w Lidze Mistrzów. Nie zdobyła jeszcze punktów. Na start uległa wyraźnie Sportingowi w Lizbonie 29:34, ale później była w grze do ostatniej minuty. U siebie przegrała z Dinamem Bukareszt 26:28 i z Paris Saint-Germain 23:24, a w czwartek z Fuchse w Berlinie 24:25. Wicemistrzowie Niemiec zapewnili sobie zwycięstwo w ostatniej akcji. „Święta Wojna” rządzi się jednak swoimi prawami. – Płock pokazuje z nami dużo lepszą jakość gry niż w Lidze Mistrzów. Gdyby oni tak grali z każdym rywalem, jak przeciwko nam, to mieliby dużo więcej punktów – przekonuje Arciom Karaliok, obrotowy kieleckiego zespołu.

W poprzednim sezonie „Nafciarze” odzyskali po 13 latach mistrzostwo Polski. W finale Orlen Superligi dwukrotnie pokonali Industrię Kielce po rzutach karnych. Po raz trzeci z rzędu sięgnęli po krajowy puchar. Nowe rozgrywki również rozpoczęli od triumfu. We wrześniowym Superpucharze w Łodzi wygrali 27:23. Drużyna z Płocka wygrała cztery spotkania z rzędu z „żółto-biało-niebieskimi”. To ich najlepsza seria od 30 lat. Mało tego, na ostatnie dziesięć „Świętych Wojen” aż osiem padło łupem Orlen Wisły.

– Znamy się doskonale. Takie spotkania rozstrzygają się w głowie. Teraz to oni znajdują się z przodu. Mają więcej wygranych spotkań i tytułów. Zagrają w domu, więc mogą uchodzić za faworyta. Większość z nas zna jednak smak zwycięstw w Płocku i długich lat wygrywania. Wiemy, co możemy i co musimy – wyjaśnia Arciom Karaliok.

W ostatnim spotkaniu w Berlinie Xavier Sabate oszczędzał Michała Daszka i Przemysława Krajewskiego, którzy zapewne w niedzielę wybiegają po 60 minut, aby realizować przepis o dwóch Polakach. To pokazuje też nastawienie hiszpańskiego szkoleniowca przed „Świętą Wojną”. Kielczanie zagrają w okrojonym składzie. Do kadry może dołączyć Szymon Wiaderny, który miał ostatnio delikatny problem z kostką. Igor Karacić i Benoit Kounkoud – jeśli będą mieli zagrać – to dopiero z Kolstad. W marcu tego roku – mimo gry w dwunastoosobowym zestawieniu – podopieczni Tałanta Dujszebajewa zdobyli Orlen Arenę.

– Zawsze chcemy wygrywać. Taką mamy mentalność. W poprzednim sezonie nie zdobyliśmy żadnego tytułu. Nasze ambicje są podrażnione. Wiemy, że to spotkanie nie zdecyduje o mistrzostwie. Krok po kroku chcemy się budować. To będzie ciężka rywalizacja, ale jedziemy tam pozytywnie nastawieni – przekonuje Tomasz Gębala, rozgrywający mistrza Polski.

Nie ma wątpliwości, że niedzielna rywalizacja rozstrzyganie się w obronie. Obie ekipy w tym elemencie prezentują się bardzo dobrze.

– Wisła ma jedną z najlepszych obron w Europie. Agresywną, bardzo wymuszającą błędy. Sprawdzoną przez wiele lat. Będzie bardzo ciężko zdobywać bramki. Nie tylko dlatego, że mamy problemy kadrowe. Ważne będzie, aby wyjść od obrony i zdobyć jak najłatwiejszych goli z kontry albo w momencie, kiedy nie zdążą się dobrze ustawić. Jeśli to zrobią, to będzie bardzo ciężko nam się ich zaskoczyć – tłumaczy Tomasz Gębala.

Niedzielna „Święta Wojna” w Płocku rozpocznie się o godz. 12.30.

fot. Patryk Ptak

Przeczytaj także